Wszyscy moi przyjaciele mają partnerów lub są już po ślubie. Tylko ja z całego towarzystwa jestem singielką. Oczywiście nie zawsze tak było. Wcześniej przez 5 lat ja również miałam chłopaka, ale rozstaliśmy się kilka tygodni temu. Od tamtej pory jest mi bardzo ciężko. Spotykam się ze znajomymi i oni zawsze są w parach. A nawet jak widuję się z samymi dziewczynami to i tak mam poczucie wyobcowania, bo jako jedyna nie mam nikogo na stałe.
Spotykamy się na przykład na wspólnym grillu i ja jako jedyna nie mam pary. Albo planujemy wspólny wyjazd na wakacje i jest problem, z kim mam być w pokoju. Na każdym kroku czuję się jak piąte koło u wozu. Nie chodzi o to, że znajomi dają mi to w jakikolwiek sposób odczuć, bo nie jest tak. Po prostu przebywając z nimi widzę, że wszyscy są szczęśliwi, dają sobie całusy lub siedzą przytuleni, a ja sama jak ten palec.
Zobacz także: Świetnie dogaduję się z moim chłopakiem, ale w łóżku między nami nie iskrzy
To patowa sytuacja, bo żadna z dziewczyn z mojej ekipy nie pójdzie ze mną na imprezę, na której mogłybyśmy kogoś poznać. Żadna nie zrozumie też, jak się czuję. Wszystkie mi współczują samotności, ale nie chcę, żeby ktokolwiek się nade mną litował. Nie o to mi chodzi.
Coraz mniej mam ochotę spotykać się z przyjaciółmi. Z drugiej strony nie chcę skończyć jako zupełna samotnica. Chciałabym już kogoś mieć i przestać być jedyną singielką w towarzystwie.
Renata