Robiłam naprawdę wszystko, żeby nie stracić dobrego kontaktu ze znajomymi. Z czasem jednak zaczęło nas sporo różnić i w niektórych kwestiach nie potrafimy się dogadać. Oni żyją inaczej, niż ja i chyba mają z tym problem.
Zobacz również: LIST: „Nie odpowiadam za szkody wyrządzone przez moje dziecko. Ma tylko 4 lata”
Ja wyszłam za mąż, urodziłam dwójkę dzieci i wszystko kręci się wokół mojej rodziny. Nie oznacza to oczywiście, że gadam tylko o tym i mam tak wąskie horyzonty. Lubię się wyluzować. Na chwilę zapomnieć, że jestem matką.
Czasami nie jest to możliwe i jeśli chcę się gdzieś wyrwać, to zabieram moje maluchy.
Są grzeczne i zajmują się wtedy sobą, ale i tak wyczuwam pewnego rodzaju niechęć. Kiedy jestem gdzieś zapraszana, wtedy pada pytanie, czy tym razem przyjdę sama. Jeśli nie, to słyszę jęk zawodu.
Zobacz również: LIST: „W Polsce trudno być bezdzietną singielką. Nikt się z nami nie liczy”
Nie wiem, w czym one komukolwiek przeszkadzają. Bierzemy ze sobą zabawki i jakoś organizują sobie ten czas. Dorośli mogą czuć się swobodnie i rozmawiać o wszystkim. Nikt mnie nie trzyma za spódnicę.
Oczywiście największy problem jest z przyjaciółmi, którzy jeszcze nie doczekali się potomstwa. Dla nich wszystko jest proste - zostaw dzieciaki w domu, wrzuć na luz, nie możesz być od nich uzależniona.
Czasami muszę wybierać i to jest w tym najgorsze. Chciałabym być zarówno dobrą mamą, jak i koleżanką.
Jowita
Zobacz również: LIST: „Moja przyjaźń z bezdzietną koleżanką skończyła się, gdy zostałam mamą. Już nic nas nie łączy”