Nie jestem żadną snobką i lansiarą, ale czuję dumę z tego, co udało mi się osiągnąć. W przeciwieństwie do wielu znajomych, od początku wszystko mi się układało. Dostałam pracę, później awans, kolejna firma, w międzyczasie skończyłam studia i naprawdę uwierzyłam w siebie.
Zobacz również: LIST: „Mam 30 lat i kupiłam już 2 mieszkania. Jak się chce, to naprawdę można”
Rodzice też pękali z dumy. Chwalili się mną na lewo i prawo. Jedyna córka i jak jej się udało. Nie to co kuzynom i dzieciom przyjaciół. Może jestem dziwna, ale takie uznanie było dla mnie ważne. Czułam się kimś.
Kupno własnego mieszkania miało być kolejnym ważnym krokiem, bo jeszcze nikomu w rodzinie nie udało się to przed trzydziestką.
Złożyłam wniosek w banku i byłam przekonana, że to tylko formalność. Mam etat i dorabiam sobie na innego rodzaju umowach. Do tego wkład własny, który dość szybko udało mi się zebrać. I nagle dostaję odmowę.
Zobacz również: Córka ma żal, że nie kupiłam jej mieszkania i przeze mnie musi spłacać kredyt
Poczułam się tak, jakbym dostała w twarz. Myślałam, że spełniam wszystkie warunki i to z dużym zapasem. Bank uznał inaczej, co naprawdę komplikuje sprawę. Z taką historią u innych też może być problem.
Wszyscy mi mówią, żebym się nie przejmowała. Tylko, że ja już wszystkim ogłosiłam, że za kilka miesięcy bawimy się na parapetówce u mnie. Muszę obejść się smakiem. Skompromitowałam się w oczach wielu ludzi.
Długo budowana pewność siebie legła jak domek z kart. I co ja mam teraz zrobić?
Patrycja
Zobacz również: LIST: „Moi znajomi mają po 30 lat i ciągle wynajmują mieszkania. To kalectwo”