Jestem świeżo po pierwszym egzaminie i o ile wcześniej byłam dobrej myśli, tak teraz wszystkiego mi się odechciewa. Zawsze uważałam się za humanistkę, a język polski to mój konik. Co roku 5 na świadectwie.
Zobacz również: Osoby w tym wieku najbardziej ucierpią z powodu pandemii. Muszą przygotować się na najgorsze
Przygotowywałam się przez wszystkie lata liceum i uważam, że w normalnych warunkach mogłabym zdobyć nawet 100 procent punktów. Tak się jednak pechowo złożyło, że przyszła ta cała epidemia i zupełnie nie jestem sobą.
Najpierw przesunęli termin, co wyprowadziło mnie z równowagi. I jeszcze ta atmosfera strachu.
Do szkoły kazali nam wejść w maseczkach, które można było ściągnąć dopiero przy ławce. A kiedy koleżanka zaczęła kaszleć na korytarzu, to od razu przybiegła nauczycielka z termometrem. Jak tu się skupić?
Zobacz również: LIST: „Nie rozumiem przesunięcia matur. Co z moimi wakacjami?”
Byłam totalnie rozkojarzona i przez pół godziny patrzyłam w pustą kartkę. Później coś tam zaczęłam pisać, ale nie jestem dobrej myśli. Bałam się nawet odchrząknąć, żeby mnie nie wyprowadzili do izolatki.
Zdać, to może zdam, ale na pewno nie na maksimum. Czuję się ofiarą tej sytuacji. Uważam, że egzaminy w ogóle nie powinny się teraz odbywać. Mózg niedotleniony od siedzenia w domu i do tego masa różnych obostrzeń. Przeraża mnie jutro i kolejne dni.
Na szczęście nie zachorowałam, ale koronawirus i tak pozbawił mnie szans na dobrą przyszłość.
Emilia
Zobacz również: Kaja zdała maturę na 100 procent. Ma kilka gorzkich słów dla tych, którzy oblali