Normalnie raczej nie mieszałabym się w cudze sprawy, ale to trochę inna sytuacja. Po pierwsze - dotyczy mojej siostry, czyli jednej z najbliższych osób w życiu. Po drugie - to ona ciągle do tego wraca, więc trudno nie skomentować.
Zobacz również: Rok temu wzięłam ślub. Wszyscy się dziwią, że jeszcze nie jestem w ciąży
Ponad rok temu wyszła za mąż. Naprawdę fajny chłopak i widać, że jest im razem dobrze. Często jednak słyszę z ich ust narzekania: byłoby jeszcze lepiej, gdybyśmy doczekali się dziecka. Brzmi dość dramatycznie, prawda?
Człowiek od razu im współczuje, bo problemy z płodnością to plaga XXI wieku. Ale nie tym razem.
Oni nawet nie podjęli żadnej próby. Prawdopodobnie siostra zaszłaby w ciążę, tylko się przed tym wzbrania. A później płacze, że nie ma dzieciątka. Totalny nonsens, tym bardziej biorąc pod uwagę ich argumentację.
Zobacz również: „Na moim osiedlu jest więcej buldogów francuskich niż dzieci. Same jałowe związki”
Według nich to warunki nie są sprzyjające. Inaczej mówiąc - nie mają dziecka, bo ich na nie nie stać. Pomyślicie pewnie, że żyją w dramatycznych warunkach, skoro nawet na jedno nie mogą sobie pozwolić. Właśnie nic z tych rzeczy.
Jakoś dają sobie radę, ostatnio kupili nawet samochód i remontują mieszkanie. Normalne małżeństwo ze średnimi zarobkami. Dodając do tego 500+ - spokojnie można powiększać rodzinę. I to mnie najbardziej wkurza.
Moim zdaniem to tylko głupia wymówka. Tym gorsza, że powtarzana na każdym kroku. Już nikt nie traktuje ich poważnie.
Sandra
Zobacz również: LIST: „Cała rodzina czeka na pierwsze dziecko mojej siostry. 3 lata po ślubie i nic”