Niektórym się wydaje, że cały ten e-learning to jakiś pic na wodę. Nauczyciele udają, że pracują. Dzieci udają, że się uczą. Rodzice udają, że ich to coś obchodzi. Nie wiem, jakie nastawienie mają pracownicy szkoły, ale roboty jest naprawdę sporo.
Zobacz również: LIST: „Wakacje muszą zostać odwołane. Chyba każdy rodzic przyzna mi rację”
Każdego dnia po pracy, zamiast spokojnie coś zjeść, odpocząć i zająć się domem, muszę ślęczeć z synem nad górą zadań. Jest tego tyle, że już dwa razy musiałam kupować czarny tusz do drukarki. Ciągle coś uzupełniamy, skanujemy, wysyłamy.
Moje dziecko siedzi przed komputerem pół dnia, a później przychodzi moja zmiana.
On ma dopiero 9 lat i potrzebuje uwagi. O to trudno w czasie lekcji online, więc nie rozumie większości rzeczy. Nagle musiałam wejść w rolę nauczycielki, a nikt mnie do tego nie przygotował, ani mi za to nie płaci.
Zobacz również: LIST: „Rok szkolny trzeba powtórzyć. Nie mam z czego wystawić uczniom ocen”
Te zajęcia powinny być luźniejsze i bez ciągłego zadawania zadań. A jeśli już, to przydałaby się jakaś inna forma. My rodzice mamy serdeczny dość pracy na kolejny etat. Nie winię za to nauczycieli, ale raczej cały system.
Nikt tego porządnie nie przygotował i teraz mamy efekty. Totalna prowizorka i zrzucenie odpowiedzialności na wszystkich wokół. Jeśli dzieciaki nie wrócą do szkół, to mam nadzieję, że chociaż w czerwcu dadzą im już spokój.
Mnie też, bo to nie jest moja rola!
Agata
Zobacz również: Jestem nauczycielką i błagam o szacunek. Nawet nie wiecie, jak bardzo nam ciężko