Czytając wiadomości można się załamać. Nie dość, że epidemia, to jeszcze straszny kryzys gospodarczy. Nie przeczę - coś jest na rzeczy, ale media chyba trochę nakręcają panikę. Jedno słyszę, a widzę co innego.
Zobacz również: Bezrobotna z wyboru. 33-letnia Paulina nie martwi się załamaniem na rynku pracy
Z każdej strony docierają do mnie wiadomości o coraz większym bezrobociu i wręcz zapaści na rynku pracy. Skala zjawiska ma być tak ogromna, że chyba już nikt nie ma w Polsce etatu. Serio? Ja nie znam nikogo takiego.
I wcale nie obracam się wśród milionerów, którzy mają własne firmy.
Moi znajomi pracują w handlu, edukacji, usługach, nawet w turystyce. Oczywiście niektórzy mają teraz więcej wolnego czasu, zmniejszono im odrobinę pensje, ale jakoś dają sobie radę. Za chwilę wszystko wróci do normy.
Zobacz również: Koronawirus tnie pensje. O ile pracodawca może obniżyć Twoje wynagrodzenie?
Mam nadzieję, że nie zostanę źle zrozumiała. Nie twierdzę, że problemu nie ma. Trudno mnie także uznać za oderwaną od rzeczywistości. Ale może żyję w jakimś innym świecie i nie wiem, co się dookoła mnie dzieje?
Każdy funkcjonuje w konkretnym środowisku i być może nie dostrzega cudzych kłopotów. To całkiem możliwe i dlatego postanowiłam się odezwać. Dziwi mnie tylko, że w TV płacz i dramat, a wokół mnie sami zadowoleni ludzie.
Nie może być aż tak źle, jak twierdzą. Ja nawet dostałam awans, a czekałam na to naprawdę długo.
Anna
Zobacz również: Praca po koronawirusie. 13 zawodów, którym bezrobocie na pewno nie grozi