Z przerażeniem obserwuję dyskusję na temat obywatelskiego projektu ustawy o prawie łowieckim. Największe kontrowersje wzbudza zapis, który pozwala dzieciom udział w polowaniach. Dla mnie to akurat coś zupełnie normalnego, ale niektórzy wpadli w histerię.
Zobacz również: Kasjerka nie pozwoliła mi wejść z małym pieskiem. Bojkotuję takie sklepy
Wychowałam się w rodzinie, w której tradycje łowieckie pielęgnowane są z pokolenia na pokolenie. Mój tata chodził na polowania ze swoim ojcem, a później zabierał mnie i moje rodzeństwo. Nic złego nam się z tego powodu nie stało.
Jesteśmy cali, zdrowi, także psychicznie, więc o co tyle krzyku?
Denerwuje mnie sytuacja, kiedy na jakiś temat wypowiadają się laicy, którzy znają go tylko z gazet i telewizji. Twierdzenie, że myśliwi zabijają dla sportu i przyjemności jest wierutną bzdurą. To las potrzebuje ich bardziej, niż oni jego.
Zobacz również: W blokach powinien być zakaz posiadania psów. Cuchną i hałasują
Nawet sobie nie wyobrażacie, co by się stało, gdyby pozostawić dzikie zwierzęta bez żadnego nadzoru. Byłoby ich za dużo, a najbardziej ucierpieliby na tym ludzie. Straty spowodowane przez wilki, lisy czy dziki i tak są ogromne.
Teraz wszyscy chcą być tacy eko i w ogóle. Dzieci wychowywane są pod kloszem i później myślą, że mięso rośnie na drzewach. Udział w polowaniu pozwala nabrać szacunku do przyrody i jedzenia. To piękna tradycja, której chcę bronić.
I wcale nie przeszkadza w tym fakt, że jestem kobietą.
Małgorzata
Zobacz również: 10 imion dla psów, które zrobią furorę w 2020 roku