Kolejny raz przekonuję się, że łatwo o wszystkim mówić teoretycznie, ale w razie czego człowiek naprawdę głupieje. Kiedyś było dla mnie oczywiste, że jeśli zajdę w nieplanowaną ciążę, to będę musiała jakoś rozwiązać ten problem.
Zobacz również: LIST: „Wpadka to nie moja wina, ale rządu, który przywrócił recepty na pigułkę dzień po”
W zeszłym tygodniu doszło do sytuacji, która nie powinna się wydarzyć. Bardziej zrządzenie losu, niż przeoczenie. Nie wnikając w szczegóły - istniało duże prawdopodobieństwo, że mogłam wpaść. Od razu zaczęłam działać.
Zadzwoniłam do prywatnej kliniki, gdzie mam abonament i po chwili rozmawiałam z ginekologiem.
Nawet się nad tym specjalnie nie zastanawiałam. Od razu przyjęłam receptę na pigułkę dnia następnego, pobiegłam ją wykupić, połknęłam i tyle. Wydawało mi się, że to nic takiego. Zwykła formalność.
Zobacz również: Po wzięciu tabletki „po” wcale nie jesteś bezpieczna. Oto sytuacje, w których wciąż możesz zajść w ciążę
Mijają kolejne dni, a moja perspektywa zupełnie się zmieniła. Już nie myślę, że to byle co. Podjęłam jedną z najważniejszych decyzji w życiu i to bez zastanowienia. Teraz czuję, że mogłam popełnić błąd i na pewno w żaden sposób mi nie ulżyło.
Chyba czuję się nawet gorzej, niż wtedy, kiedy istniało ryzyko wpadki. Wiem, że nie doszło jeszcze do zapłodnienia, ale przecież mogło. Pozbyłam się nowego życia, które mogło we mnie powstać. Niby dobrze się stało, a jednak mam wyrzuty sumienia.
Boję się, że to nie minie. Cały czas mam wrażenie, że zachowałam się jak potwór i tchórz.
Karolina
Zobacz również: Czy pigułka dzień po = aborcja? 6 faktów o antykoncepcji hormonalnej