Martwię się o swoje zdrowie, jednak chyba nie to jest najgorsze w tej sytuacji. Większości z nas pewnie nic poważnego nie grozi, ale i tak odczujemy skutki epidemii. Sporo firm nie przetrwa i to już się dzieje.
Zobacz również: LIST: „Mój narzeczony nie dostał kredytu na mieszkanie. Podejrzewam, że coś przede mną ukrywa”
Temat znam dość dobrze, bo właśnie z powodu załamania na rynku pracę stracił mój chłopak. Kilka dni temu nie przedłużono z nim umowy, co wcześniej wydawało się tylko formalnością. Usłyszał wprost, że firma musi się pozbyć większości pracowników.
Sytuacja jest dramatyczna, bo jak w tym momencie znaleźć nową pracę?
Nie mam do niego pretensji, że wyleciał przy pierwszej lepszej okazji. Każdemu może się to przydarzyć, więc mogę tylko współczuć. Wkurza mnie jednak fakt, że nagle to ja zostałam jedyną żywicielką rodziny.
Zobacz również: Żałuję, że podpisałam intercyzę. Rozwiodę się i zostanę z niczym
Nawet nie jesteśmy zaręczeni, ale mieszkamy razem i mamy wspólne zobowiązania. Teraz okazuje się jednak, że mam płacić nie tylko czynsz, rachunki i finansować zakupy, ale on oczekuje znacznie większego wsparcia.
Dostałam od niego całą listę różnych opłat z terminami. Telefon, rata za samochód, jakieś ubezpieczenie. Zrobiło się tego tyle, że będę musiała sięgnąć po własne oszczędności. I to jest właśnie największy problem.
Niby taki dorosły, a okazało się, że nie odłożył ani grosza. Dlaczego ja mam z tego powodu najbardziej cierpieć?
Emilia
Zobacz również: Przez biednego chłopaka stałam się materialistką. Na wszystkim oszczędza