Jestem za tym, żeby serio traktować kwarantannę, ale bez przesady. Fajnie, że zamknęli galerie handlowe, kina i baseny, bo w takich skupiskach najłatwiej się zarazić. Niektórzy jednak ewidentnie przesadzają.
Zobacz również: Nostradamus miał przewidzieć koronawirusa. Dokładnie opisał przebieg epidemii
Tak jak moja przyjaciółka, która zabarykadowała się w domu i przez tydzień wyszła chyba tylko raz do sklepu. Moim zdaniem to już jest nadgorliwość. Inni jakoś muszą chodzić do pracy i żyją normalnie, więc po co takie skrajności?
Myślałam, że moje odwiedziny ją ucieszą, a zamiast tego odbiłam się od drzwi.
W weekend postanowiłam do niej wpaść, żeby trochę rozluźnić atmosferę. Dobijam się, a ona udaje, że nie ma jej w mieszkaniu. Dopiero za którymś razem odebrała telefon i mówi, że mam spadać. Innymi słowami, ale sens jest taki sam.
Zobacz również: LIST: „Wszyscy mają wolne, a ja siedzę w biurze. W czym jestem gorsza od nauczycieli?”
Przyniosłam ze sobą wino i fajny film, bo wiem że siedzi sama. Chciałam spędzić z nią babski wieczór, żeby choć przez chwilę nie myśleć o zarazie. Zrobiłam to co prawda bez zapowiedzi, ale bliskie koleżanki przecież tak robią.
Nie jestem obcą kobietą, która musi się zapowiadać. Przynajmniej tak mi się wydawało. Niestety, ona ewidentnie uległa histerii. Nie da się żyć w odosobnieniu przez tyle czasu i powinna to wreszcie zrozumieć.
Niech unika wielkich sklepów i innych zgromadzeń, ale trudno mi zrozumieć, że nawet mnie potraktowała jak intruza.
Asia
Zobacz również: Krzysztof Jackowski znowu miał wizję o koronawirusie. Padła konkretna data