Najlepiej byłoby wszystko zamknąć na miesiąc i nie musieć się niczym martwić, ale prawdziwe życie jest trochę bardziej skomplikowane. Mnie nikt nie zapłaci za siedzenie w domu, a w żadne rekompensaty nie wierzę.
Zobacz również: LIST: „Wszyscy mają wolne, a ja siedzę w biurze. W czym jestem gorsza od nauczycieli?”
Z tego powodu, choć wolałabym tego nie robić, codziennie przyjmuję klientki. Mam do tego pełne prawo i po prostu z niego korzystam. Wiadomo, że ruch jest niewielki, ale może przynajmniej zarobię na czynsz i ZUS.
Osoby prowadzące własną działalność tak naprawdę nie mają innego wyjścia.
Rozumiem, że sytuacja jest szczególna, ale dobrymi chęciami się nie najem. Coś trzeba włożyć do garnka i pokryć stałe należności - rachunki, składki, kupić towar itd. Nie zrezygnuję z pracy, dopóki będzie to możliwe.
Zobacz również: Polskie miasta całkowicie opustoszały. Film, który to pokazuje, robi furorę w Sieci
Klientki obsługuję w maseczce, wszystko dezynfekuję i mam nadzieję, że to wystarczy. Skoro wciąż są osoby, które chcą dobrze wyglądać w czasie epidemii, to od tego przecież jestem. Nie mam innej pracy, a sytuacja raczej szybko się nie uspokoi.
Na moim Facebooku pojawiły się pojedyncze komentarze, że jestem nieodpowiedzialna. Nie zgadzam się z tym. Zachowuję wszelkie środki ostrożności i po prostu zarabiam na życie. Wbrew pozorom, świat się wcale nie zatrzymał.
Zagrożenie minie, a ja muszę mieć do czego wrócić. I dać sobie radę tu i teraz.
Edyta
Zobacz również: Nostradamus miał przewidzieć koronawirusa. Dokładnie opisał przebieg epidemii