Pewnie niektórzy chcieliby mieć takie problemy, ale na dłuższą metę to jest naprawdę nieznośne. Wiem jak to brzmi - zmanierowana dziewczyna, która ma już wszystko i potrafi tylko narzekać. Ja naprawdę taka nie jestem.
Zobacz również: Przez miesiąc wydałem na dziewczynę ponad 1000 zł. Nie stać mnie na związek
W domu rodzinnym nigdy się nie przelewało i sama też za dużo nie zarabiam. Wiodę skromne życie i cieszę się drobnymi przyjemnościami. Zupełnie inaczej, niż mój chłopak, który musi mieć wszystko co najlepsze.
Nie nazwałabym go materialistą. Raczej niegroźnym lansiarzem, a poza tym ma naprawdę świetny charakter.
Jeździ fajnym autem, super się ubiera, a gdyby nie wieczne prezenty, to raczej wizualnie bym do niego nie pasowała. Podobno mu to nie przeszkadza i tylko chce mi zrobić przyjemność. Efekt jest taki, że cały czas chodzę skrępowana.
Zobacz również: LIST: „Byłam na bardzo niezręcznej randce. Chłopak na wstępie postawił mi warunek”
Od kiedy z nim jestem, to praktycznie nie muszę wydawać pieniędzy. Ciuchy, kosmetyki, gadżety. Wydaje na mnie grube kwoty i nie oczekuje niczego w zamian. Jak tłumaczy - skoro ma, to się dzieli, a ja jestem dla niego najważniejsza.
Gdyby podliczyć dotychczasowe upominki, to wyjdzie przynajmniej kilka tysięcy, a znamy się dopiero od listopada. Proszę go, żeby przystopował, ale mogę sobie gadać. Jak coś mu się rzuci w oczy, to po prostu mi kupuje.
Niby fajnie, ale nie wiem, czy ktoś inny czułby się dobrze na moim miejscu. Ta rozrzutność bardziej mnie zawstydza, niż cieszy.
Kinga
Zobacz również: Przez biednego chłopaka stałam się materialistką. Na wszystkim oszczędza