Mam niezły ubaw, kiedy patrzę na moje zdesperowane koleżanki. One dosłownie odliczają dni do trzydziestki, jakby to był jakiś wielki przełom. Wszystkie bez wyjątku chcą do tego czasu wyjść za mąż i urodzić dziecko.
Zobacz również: 12 dowodów na to, że wcale go nie kochasz. Po prostu boisz się samotności
Jeśli im się nie uda, to będzie wstyd i ogólnie tragedia. Serio kogoś to jeszcze obchodzi? Niech każdy żyje po swojemu i w swoim tempie. Co nie zmienia faktu, że trochę je rozumiem. Jestem po drugiej stronie barykady i też musze się liczyć z głupimi komentarzami.
Ciągle mnie ktoś pyta, kiedy WRESZCIE sobie kogoś znajdę.
Mało kto wierzy, gdy odpowiadam, że nie szukam, bo nikogo nie zgubiłam. Czuję się dobrze sama ze sobą. Mam pracę, zarabiam, podróżuję, spotykam się ze znajomymi, rodzina zdrowa, więc czego jeszcze potrzeba mi do szczęścia?
Zobacz również: 3 największe błędy, jakie może popełnić singielka. To dlatego wciąż jesteś sama
Czasami czuję, że powinnam zmienić zdanie, bo tego wymaga ode mnie społeczeństwo. To jednak niemożliwe. Z czasem coraz mniej wyobrażam sobie, że mogłabym z kimś dzielić życie. Za bardzo cenię swoją niezależność.
Związki pewnie bywają fajne, ale ciągle trzeba wszystko podporządkowywać partnerowi. Ja po prostu nie mam na to ochoty. A gadanie innych na ten temat tylko mnie utwierdza w tym przekonaniu. Im bardziej mnie namawiają, tym mocniej się wzbraniam.
Potrzeby, nazwijmy je cielesnymi, można zaspokajać poza związkiem. Do niczego innego facet nie jest mi potrzebny. Tylko dlaczego inni mi nie wierzą?
Marta
Zobacz również: LIST: „Życzyłam kuzynce, żeby znalazła sobie chłopaka. Nie rozumiem jej dziwnej reakcji”