Chyba muszę to z siebie wyrzucić, a nie mam za bardzo z kim pogadać. Mam nadzieję, że nie przytłoczę Was swoimi problemami. Czuję potrzebę opowiedzenia o tym, a być może ktoś podpowie mi jakieś sensowne rozwiązanie. Bo sytuacja jest naprawdę dobijająca.
Zobacz również: Wysłała SMS-a na numer swojego zmarłego ojca. Nagle dostała odpowiedź
Od zawsze jestem półsierotą, choć nigdy się tak nie czułam. Jasne, że chciałam mieć ojca, ale mama dawała radę. Niczego tak właściwie mi nie brakowało, bo go nie pamiętałam. Zginął w wypadku, kiedy nie miałam 2 latka.
Mama zawsze była ze mną i miałam poczucie, że jest niezniszczalna. Mój świat runął pod koniec roku, kiedy zdiagnozowano u niej ciężką chorobę.
Niby szybko trafiła na stół operacyjny i udało się usunąć guza, ale nowotwór przeniósł się już dalej. Teraz ma przerwę między kolejnymi dawkami chemioterapii. Lekarz mówi, że powinnam wierzyć w cud, ale chyba nie mam podstaw.
Zobacz również: Poprosiła, aby w razie komplikacji ratować ją, a nie dziecko. Wywołała burzę
Leczenie zostało zawieszone, bo jej stan jest tak zły. Już mówi się o opiece paliatywnej. W szpitalu nie pomogą, więc niech przynajmniej umiera w hospicjum, a nie na rękach nastoletniej córki. Sytuacja wydaje się bez wyjścia i muszę zdawać sobie z tego sprawę.
Na prawdziwą rozpacz jeszcze przyjdzie czas. Trudno jednak nie myśleć, co się ze mną stanie. Do domu dziecka jestem za stara, a sama nie dam sobie przecież finansowo rady. Muszę skończyć szkołę. Nie za bardzo jest też jakaś rodzina, która chciałaby mnie przygarnąć.
Moja mama umiera, a ja myślę teraz głównie o sobie. I naprawdę czuję się z tym głupio.
Nikola
Zobacz również: Córka regularnie pisała wiadomości do zmarłego ojca. Nagle dostała odpowiedź