Zdaję sobie sprawę, jak to może zabrzmieć. Zmanierowanej bogaczce już tak poprzewracało się w głowie, że narzeka na swój dobrobyt. To nie tak. Doceniam wszystko, co mam, ale tęsknię za prawdziwym życiem.
Zobacz również: Ile trzeba zarabiać, żeby być bogaczem? Polacy wskazali konkretną kwotę
Nie zawsze miałam do dyspozycji służbę, kierowcę i pełny portfel. Kiedyś funkcjonowałam zupełnie normalnie, bo rodzicom powodziło się raczej średnio. Biedy nie było, ale przepychu też na pewno nie. W związku musiałam przyzwyczaić się do wyższego standardu.
Teraz stwierdzam, że wcale nie lepszego. Po prostu innego i czasami bardziej denerwującego.
Wstaję rano i już niczym nie potrafię się cieszyć. Nie muszę iść do pracy, robić sobie śniadania, iść na zakupy, szykować obiad, sprzątać. Od tego wszystkiego mamy ludzi, których zatrudnił mój mąż. Ja nigdy nie miałam takich oczekiwań.
Zobacz również: 3 znaki zodiaku, które śpią na pieniądzach. Są skazane na bogactwo
Nie mówię, że chciałabym nagle klepać biedę i dopiero wtedy poczuję się lepiej. Brakuje mi jednak chociaż pozorów normalności. Żyję pod kloszem i nie znam już problemów, jakie mają np. moje koleżanki. Między innymi dlatego większość z nich nie chce mnie znać.
Wolałabym mieć mniej i nie być we wszystkim wyręczana. On tylko potrafi się śmiać, gdy tak mówię. "Przejdź się na zakupy, to ci przejdzie" - słyszę. Że niby lepiej narzekać na bogactwo mając do dyspozycji złotą kartę, niż naprawdę liczyć każdy grosz.
No nie wiem. Czasami mi się wydaje, że byłabym szczęśliwsza mieszkając w dwupokojowym mieszkaniu i zarabiając średnią krajową.
Marcelina
Zobacz również: LIST: „Mam 30 lat i kupiłam już 2 mieszkania. Jak się chce, to naprawdę można”