Łatwo się mówi, że pieniądze to nie wszystko i szczerość zawsze się obroni. Zazwyczaj słyszę to z ust osób, którym niczego nie brakuje. Ja muszę kombinować, żeby nie narobić sobie jeszcze większego wstydu. Brakuje mi kasy, żeby być sobą.
Zobacz również: Kosmetyk do makijażu, którego wcale nie potrzebujesz. Faceci śmieją się na jego widok
Staram się być zadbaną dziewczyną i nie epatować swoją biedotą. A trudno to inaczej nazwać, bo na przyjemności mam do wydania miesięcznie jakieś 50 zł albo jeszcze mniej. Dawno nie byłam w kinie, ani nie kupiłam sobie niczego porządnego.
Lubię się dobrze ubrać, kocham porządne perfumy i najchętniej malowałabym się drogimi kosmetykami, ale na to nie ma szans.
Jakiś czas temu wpadłam na pomysł, żeby poprawić sobie humor w inny sposób. Poprosiłam kuzynkę, która na szczęście mieszka w innym mieście, żeby odkładała dla mnie opakowania po pudrach, podkładach, szminkach i zapachach. Ona używa samych drogich rzeczy.
Zobacz również: Pokazała podkład, jaki dobrała jej ekspedientka. Tylko porównajcie go z szyją
Później dokładnie je myję i przekładam specyfiki, które kupuję w dyskoncie. Opanowałam tę sztukę do perfekcji i nawet potrafię dopasować wkłady do zupełnie innej palety cieni. Przelewanie płynnej pomadki to już wyższa szkoła jazdy, ale też się nauczyłam.
Niby wiem, że to tylko ściema i na dodatek dość żenująca, ale naprawdę poprawia mi to humor. Czasami jednak jest mi wstyd za samą siebie. Wyciągam w pracy puder Chanel, a w środku jest tylko podróbka za kilka złotych.
Boję się, że kiedyś ktoś mnie przejrzy.
Marta
Zobacz również: 18-latka przestała regulować brwi. Pokazała się po kilku miesiącach bez pęsety