Bardzo nie lubię robić zakupów z dziećmi, ale czasami nie mam innego wyjścia. Zazwyczaj zostawiam je z mężem i sama wszystko ogarniam. Tym razem musiałam wejść z nimi. Dziewczynka 5 lat, a chłopczyk prawie 2. Możecie sobie wyobrazić, jak bawi ich chodzenie po sklepie.
Zobacz również: Marzyła o pracy w sklepie, ale jej nie dostała. Po tym mailu pracodawca zmienił zdanie
Córka jakoś to znosi. Zwłaszcza, kiedy obiecam jej później nagrodę. Syn jest jednak za mały, żeby to rozumieć. Muszę się nieźle nagimnastykować, żeby nie krzyczał albo nie płakał od momentu wejścia do wyjścia.
Ostatnio zaczął marudzić przy stoisku z pieczywem, więc odruchowo zatkałam go bułką.
Momentalnie lepszy humor. Siedział sobie zadowolony w wózku i wcinał pieczywo. Myślałam, że najgorsze już za mną, ale po chwili dopadł mnie ochroniarz. Stwierdził, że ich okradłam, bo bułka zaraz zniknie, a przecież nie zapłaciłam.
Zobacz również: Sprawdź, w których sklepach MUSISZ zapłacić za zniszczony towar. Nieuwaga może sporo kosztować
Tłumaczę mu, że powiem przy kasie, co wzięłam i na pewno ureguluję należność, ale jak grochem o ścianę. Zaczął sugerować, że na pewno bym się nie przyznała. Bułka w brzuchu, więc nie ma dowodów. Ale on na szczęście mnie przyłapał.
Nie wiedziałam, co mam w tym momencie zrobić. Próbowałam go zbyć, ale cały czas łaził za mną. Kiedy wydawało mi się, że odpuścił - nagle przybiegł do kasy. Chciał zapytać, czy na pewno zgłosiłam zakup pieczywa. Kasjerka potwierdziła, ale nawet nie przeprosił.
Co się dzieje z tymi ludźmi... Najpierw traktują jak złodzieja, a później uszy po sobie. To jest skandal.
Marcelina
Zobacz również: LIST: „Moje chore dziecko rozbiło w sklepie butelkę drogiego alkoholu. Nie zapłacę!”