Na początku wydawało mi się, że jest nawet odrobinę wyższy. Może niedużo, ale wyglądał dość postawnie. Dopiero później zorientowałam się, że to tylko złudzenie. Ma tyle samo wzrostu, co ja, a może nawet trochę mniej.
Zobacz również: Podrywa mnie chłopak, który ma 177 cm wzrostu. To nie mężczyzna, ale dziecko
Zapytałam z ciekawości i od razu zrzedła mu mina. Okazuje się, że mam o 2 cm mniej. Był przekonany, że w tym momencie podziękuję mu za znajomość. Nawet nie brałam tego pod uwagę! Miły, przystojny, więc co to za problem?
Z czasem okazało się, że jednak coś mi w tym nie gra.
Znamy się od kilku tygodni, ale i tak potraktowałam ten związek dość poważnie. Zaprosiłam go na wigilię i razem witaliśmy nowy rok. Bliscy nie byli w stanie ukryć swojego zdziwienia, kiedy nas razem zobaczyli.
Zobacz również: Mam 169 cm wzrostu. Dziewczyny traktują mnie jak powietrze
Teraz przeglądam zdjęcia, bo w ostatnich dniach zrobiono nam ich mnóstwo. Różnica wzrostu niby niewielka, ale widoczna gołym okiem. Na każdej fotce wygląda jak mój młodszy brat, choć unikałam najwyższych szpilek.
Myślałam, że naprawdę coś z tego będzie. Teraz mój zapał trochę osłabł. Jestem kobietą i potrzebuję silnego męskiego ramienia. Prawdziwy facet kojarzy się jednak z kimś dużym i dającym bezpieczeństwo. Wstyd mi o tym mówić, ale te 2 cm chyba wszystko zepsują.
Przydałoby się ich jeszcze więcej, żebym mogła nosić buty na obcasie. A tak brakuje mu nawet wtedy, kiedy jestem w trampkach. Śmieszny problem? Uwierzcie, że nie dla mnie.
Arleta
Zobacz również: One nigdy nie umówią się z facetem poniżej 180 cm wzrostu. „Do niczego się nie nadaje”