To pewnie nie będzie łatwe, ale spróbujcie mi uwierzyć. Ja naprawdę nigdy nie zwracałam uwagi na to, ile kto zarabia. Wystarczy mi życie na średnim poziomie i nie oczekuję Bóg wie jakich luksusów. Inaczej na pewno bym się z nim nie związała.
Zobacz również: Na randce udaje, że nie wziął portfela. Mało która dziewczyna zdaje ten test
Od początku zdawałam sobie sprawę, że pracuje w mało prestiżowym zawodzie i kokosów z tego nie ma. Wierzyłam jednak, że jakoś damy sobie radę. Liczyło się uczucie. Po kilku miesiącach zaczynam mieć jednak wątpliwości.
On okazał się tak biedny, że aż stałam się materialistką. Przynajmniej tak się czuję.
Zaczęło mi zależeć na tym, żeby facet dał mi od czasu do czasu prezent, samemu sobie coś kupił, zaprosił do restauracji, zabrał na urlop. Normalne rzeczy, ale jemu dosłownie na wszystko brakuje. Oszczędza na czym tylko się da.
Zobacz również: Podrywa mnie 29-latek bez własnego mieszkania. Dla mnie to kaleka życiowa
Na mnie oczywiście też i nie będę ukrywała - to jednak boli. Moje koleżanki żyją w normalnych związkach, gdzie może się nie przelewa, ale jest miejsce na drobne przyjemności. On ciągle tylko liczy każdy grosz.
"Nie opłaca się" - to jego ulubione zdanie. Wypowiada je za każdym razem, kiedy proponuję mu kino, wyjście do klubu albo relaks w aquaparku. Woli siedzieć w domu, bo wtedy nie musi wydawać. Nawet pizzy nie zamówi, bo mu szkoda. Taksówki też nigdy nie zamawia.
Czasami mi się wydaje, że dłużej tego nie zniosę. On tak dziaduje nie tylko dlatego, że nie ma innego wyjścia. Po prostu się przyzwyczaił.
Karolina
Zobacz również: Pożyczyłam od chłopaka pieniądze. Teraz on każe mi je oddać