Zawsze myślałam, że jak się z kimś jest, to na dobre i na złe. Czasami trzeba coś od siebie dać i nie oczekiwać niczego w zamian. Wydawało mi się, że tak będzie z pożyczką, którą zaciągnęłam u mojego chłopaka.
Zobacz również: LIST: „Mój narzeczony nie dostał kredytu na mieszkanie. Podejrzewam, że coś przede mną ukrywa”
Nie podpisywaliśmy żadnej umowy, bo bez przesady. Nawet nie przypuszczałam, że będzie chciał je odzyskać. Poprosiłam, żeby mi pożyczył, on bez gadania wyciągnął portfel i tyle. Kilka miesięcy później temat jednak wrócił.
Jesteśmy razem i niby się kochamy, a mimo wszystko nie chce mi odpuścić.
Podobno robi to z troski, żebym zrozumiała prostą rzecz - jak się pożycza, to trzeba oddawać. Dla mnie to jakiś absurd. Nie jesteśmy obcymi ludźmi, bo w tej sytuacji sprawa byłaby jasna. To jednak co innego. Mógłby mi po prostu pomóc i nie wyliczać teraz długów.
Zobacz również: Chłopak nie daje mi żadnych pieniędzy. Dobrze wie, że ciągle jestem pod kreską
Nie chodzi o kilka złotych, bo w sumie wzięłam 1500. Potrzebowałam ich, a byłam spłukana. Bardzo mi pomogły. Moja sytuacja finansowa nie jest jednak wcale lepsza i gdybym teraz miała oddać, to zostanę praktycznie z niczym.
On to wie, a mimo wszystko ciągle czeka na przelew. Naprawdę dziwnie to wygląda. Twierdzi, że mnie kocha, a nie chce odpuścić. Za chwilę pewnie rozliczy wszystkie prezenty, które mi dał. Naprawdę nie sądziłam, że to kasa stanie na naszej drodze.
Jak się wkurzę, to rzucę mu tymi pieniędzmi w twarz. Ale to będzie oznaczało raczej koniec związku.
Klaudia
Zobacz również: „Kupiłem dziewczynie prezent za 15 zł. Traktuję to jako test”