Jestem ostatnią osobą, która mówiłaby innym, jak mają żyć. Jeśli czują się dobrze sami ze sobą, to naprawdę nic mi do tego. Ale to dotyczy mnie i chyba mam prawo tak mówić. Nie jestem w tym miejscu, w którym powinnam.
Zobacz również: 30 rzeczy, które powinnaś zrobić przed trzydziestką. Sprawdź, czy nie przespałaś życia
Kończę 30 lat, co niektórzy uważają za moment przełomowy. Chyba coś w tym jest, bo to czas na rodzinę, karierę, zobowiązania. U mnie jednak nic się nie zmieniło. Jest dokładnie tak samo, jak wtedy, kiedy byłam o dekadę młodsza.
Witam nowy etap ze łzami w oczach i otwarcie się do tego przyznaję. Coś ewidentnie poszło nie tak.
Kiedyś wyobrażałam sobie przyszłość i było dla mnie niemal oczywiste, że wreszcie stanę na ślubnym kobiercu, urodzę dziecko i tak dalej. Teraz coraz mniej w to wierzę, skoro przez tyle lat nie umiałam sobie poukładać życia.
Zobacz również: EXCLUSIVE: „Wzięłam ślub w klasie maturalnej. Zdradzę wam, czy było warto”
Wstydzę się tego, że mam tyle lat, ile mam i nadal jestem panną. Możecie się ze mną nie zgadzać, ale dla mnie to nie jest normalne. Powtarzam - dla mnie, bo każdy ma inne potrzeby. Ja chciałabym założyć rodzinę i to był mój cel.
Nigdy nie czułam się tak źle w dniu urodzin. Chyba dotarło do mnie, że zawaliłam. Koleżanki w podobnym wieku mają być z czego dumne. A ja? Skończyłam studia, pracuję i tyle. To żadne osiągnięcie.
Jestem nieszczęśliwą trzydziestolatką i mówię to otwarcie. Nie czuję się spełniona, a obawiam się, że z każdym kolejnym rokiem będzie tylko gorzej.
Katarzyna
Zobacz również: LIST: „Mam 25 lat, wykształcenie, męża, mieszkanie i dziecko w drodze. Moje koleżanki nie osiągnęły nic”