Zarabiam raczej średnio. Wiem, że sporo osób jest w gorszej sytuacji, ale znam też ludzi, którzy dostają o wiele więcej. Nie będę kłamała - 2700 zł na rękę starcza na jako takie przeżycie. I nic poza tym. Po opłaceniu rachunków niewiele zostaje.
Zobacz również: LIST: „Wzięłam kredyt na 30 lat, a cwana koleżanka dostała mieszkanie socjalne za darmo”
Żyję z chłopakiem, który ma podobne zarobki. Na sam wynajem mieszkania wydajemy 2000 zł z rachunkami. Do tego wyżywienie, jakieś dodatkowe opłaty, paliwo i pod koniec miesiąca żyjemy naprawdę skromnie.
Z czego ja mam odłożyć? Podziwiam ludzi, którym to się udaje.
Mam znajomych, którzy żyją na podobnym poziomie, a mimo wszystko udało im się zgromadzić jakieś oszczędności. Zbierają na wkład własny, wesele albo nowe auto. My funkcjonujemy z dnia na dzień i jeśli któreś z nas straci pracę, to nie będzie z czego żyć.
Zobacz również: LIST: „Moi znajomi są ustawieni dzięki rodzicom. Ja od swoich nie dostałam nic”
Przeglądałam ostatnio historię mojego rachunku bankowego i nigdy nie miałam na nim więcej, niż 2000 zł. Różne stałe rachunki są automatycznie ściągane z konta, więc reszty pensji nawet nie oglądam.
Zastanawiam się, jak inni to robią, że za wszystko płacą i jeszcze cokolwiek im zostaje. Mamy połowę miesiąca, a moje saldo wynosi 700 zł. Za chwilę je całkiem wyzeruję i zacznę wydawać kolejną wypłatę. Może ja coś źle robię?
Ale naprawdę nie wiem, jak można inaczej. Oszczędzam na wszystkim, a efekty są żadne.
Dominika
Zobacz również: LIST: „Pracuję w banku i widzę, ile oszczędności mają młodzi ludzie. Dramat”