Zdziwiłam się, kiedy otworzyłam kopertę. Mamy listopad, a kuzynka planowała ślub dopiero na marzec. Błyskawicznie wszystko zaplanowali, ale w sumie nic dziwnego. Co innego, gdyby chodziło o jakiś fajny lokal.
Zobacz również: „Powinna się z nim rozwieść”. Wpadka pana młodego upokorzyła ją w dniu ślubu
Szczerze mówiąc, myślałam, że nawet na wsi nie organizuje się już wesel w remizach. To jednak jest najniższy możliwy standard. Łatwiej wynająć restaurację czy salę z cateringiem. Bo co oni tak właściwie załatwili? Pomieszczenie z kilkoma stołami.
Trzeba jeszcze zorganizować jedzenie, wystrój, muzykę, noclegi dla gości i tak dalej.
Mnie by było trochę wstyd zapraszać do takiego miejsca. Byłam na podobnym weselu wiele lat temu i nie wspominam go najlepiej. Jakaś rudera, kiwające się krzesła, ohydne zasłony w oknach i cuchnąca toaleta.
Zobacz również: 5 antytrendów ślubnych na 2020 rok. To będzie passe
Nie przesadzajmy, że sala weselna z prawdziwego zdarzenia to aż tak duży wydatek. Zwłaszcza, jak się zaprasza ponad 100 osób i naprawdę duża część się zwróci. Jeśli nie całość. Kuzynka mieszka w pięknej okolicy i nie brakuje tam fajnych miejscówek.
Zaczęłam się wręcz zastanawiać, czy nie znaleźć sobie jakiejś wymówki. Raczej nie uśmiecha mi się zabawa w takich okolicznościach. Nie jestem żadnym francuskim pieskiem, który wymaga luksusów, ale przydałyby się przynajmniej godne warunki.
Czy w remizie można je zapewnić? Szczerze wątpię. To pójście na łatwiznę.
Ewelina
Zobacz również: O tej zabawie weselnej mówią wszyscy. Oni naprawdę zrobili to w czasie oczepin