Od stycznia dość regularnie ćwiczę. Takie moje postanowienie noworoczne, które udało się wreszcie zrealizować. Trochę schudłam, a przede wszystkim lepiej się czuję. Pomyślałam, że namówię też moją koleżankę.
Zobacz również: W ten prosty sposób zaczniesz wreszcie ćwiczyć. Nawet jeśli bardzo Ci się nie chce
Opierała się długo, ale wczoraj wreszcie poszłyśmy. Miała wykorzystać dzień próbny, a później wykupić sobie normalny karnet. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, bo ona się tam jednak w ogóle nie nadaje. Narobiła mi wstydu.
Tylko weszłyśmy na salę i od razy wszyscy zaczęli się patrzeć. Widziałam te uśmieszki, ale szczerze - w ogóle im się nie dziwię.
Ona jest dziewczyną mocno przy kości i przydałoby się, żeby wreszcie schudła. Siłownia to niby całkiem niezłe miejsce do tego, ale w ogóle nie potrafiła się tam zachować. Już sam jej strój wskazywał na to, że nie ma o tym zielonego pojęcia.
Zobacz również: Wyśmiewali się z otyłej kobiety na siłowni. Wtedy do akcji wkroczył ten mężczyzna
Przyszła w starych dresach i rozciągniętej koszulce, a wokół wszyscy w markowych strojach sportowych. Zamiast porządnych butów miała na sobie rozlatujące się trampki. Ale to jeszcze pół biedy. Gorzej, jak zaczęła ćwiczyć.
Chciałam jej powoli wytłumaczyć, co i jak działa, a ona zawsze wie swoje. Szarpała się z tymi urządzeniami, a niektóre prawie zepsuła. Mówiłam jej - weź sobie trenera albo słuchaj mnie uważnie. Zrobiła taki cyrk, że prawie spaliłam się ze wstydu.
Niektórzy jednak powinni ograniczyć się do treningu z Ewą Chodakowską przed telewizorem. Ja już z nią nigdzie nie pójdę.
Marzena
Zobacz również: Te błędy najczęściej popełniamy na siłowni. Nic dziwnego, że nie widzimy efektów