Nie jestem przeciwniczką 500+, bo uważam, że rodziny trzeba wspierać. Chciałabym jednak, żeby nie odbywało się to kosztem osób bezdzietnych. Trudno inaczej określić sytuację, jaka spotkała mnie w pracy. Czuję się oszukana.
Zobacz również: LIST: „Koleżanka wpadła w amok, bo opóźniła się wypłata 500+. Została bez kasy”
Od 3 lat pracujemy w tej samej firmie, na tym samym stanowisku i mamy podobne wykształcenie oraz doświadczenie. Różni nas tylko to, że koleżanka niedawno urodziła dziecko i tylko z tego powodu jest faworyzowana przez szefostwo.
I to w bardzo wyraźny sposób, bo finansowo.
Kiedy wróciła z urlopu macierzyńskiego, wtedy wezwano ją na rozmowę. Pamiętam jej przerażenie, bo była pewna, że ją wyrzucą. Zamiast tego dostała podwyżkę. Chcą jej w ten sposób pomóc, bo wychowanie kosztuje, a jej się nie przelewa.
Zobacz również: LIST: „Spóźniłam się godzinę na rozmowę o pracę i już mnie nie chcą. To nieludzkie”
Mnie też, a jakoś dla mnie pieniędzy zabrakło. Teraz ona dostanie wyższą pensję i jeszcze dodatkowo wsparcie od państwa. Ja nie zasłużyłam, bo nie rodziłam. Właśnie tak to wygląda. Fajnie, że wspierają młode mamy, ale podwyżki cen dotyczą wszystkich.
Powiedziałam jej o tym wprost, ale stwierdziła, że jak mam jakiś problem, to nie z nią powinnam rozmawiać. Ona o nic takiego nie prosiła, a ja widocznie jestem zawistna. Strasznie to przykre. Nagrodzili ją za coś, co nie ma nic wspólnego z pracą.
Zastanawiam się, czy nie zacząć szukać czegoś nowego. Ciężko godzić się na takie traktowanie.
Aneta
Zobacz również: LIST: „Wzięłam kredyt na 30 lat, a cwana koleżanka dostała mieszkanie socjalne za darmo”