Na pewno nie jestem jedną z tych osób, które lubią eksperymentować z wyglądem. Od lat używam tych samych kosmetyków, mam podobny styl i sprawdzonych ludzi dbających o mój wygląd. Jedną z nich jest fryzjerka z osiedlowego salonu.
Zobacz również: Wydała 300 zł na balejaż. Internautki są zgodne, że wyrzuciła pieniądze w błoto
Zakład bardzo niepozorny, ale chodzę do niej od lat i jestem bardzo zadowolona. Raz odważyłam się odwiedzić droższą konkurencję i od razu coś zepsuli. No, ale chyba trzeba będzie się znowu rozejrzeć. Chyba już mnie nie przyjmie.
A nawet jeśli, to nie będzie taka przyjazna, jak do tej pory. Dlaczego? Bo ją "zdradziłam".
Dokładnie takich słów użyła i prawdopodobnie nie żartowała. Może opowiem w skrócie... Prawie miesiąc temu byłam na weselu i w ostatniej chwili chciałam odświeżyć fryzurę. Wydzwaniałam do salonu, a ona była ciągle zajęta.
Zobacz również: Michał jest wściekły na swoją dziewczynę. Zmieniła fryzurę nie pytając go o zdanie
Później w ogóle jej nie było, wzięła dzień wolny, a ja miałam coraz mniej czasu. Wkurzyłam się i zarezerwowałam wizytę u jej koleżanki, która przyjmuje na fotelu obok. Znam ją z widzenia i wydawała się w porządku.
Wyszłam zadowolona, ale na pewno nie chciałam zmieniać fryzjerki na stałe. Teraz próbowałam się umówić z tą "moją" i nagle jakieś pretensje. Dowiedziała się, że byłam u kogoś innego i podobno jest jej przykro. Nawet o zdradzie coś wspomniała.
Strasznie przewrażliwiona kobieta. Aż nie wiem, co mam zrobić. Boję się, że jak do niej pójdę, to mnie oszpeci w akcie zemsty.
Angelika
Zobacz również: Karol jest fryzjerem. Wymienił 6 fryzur, które zawsze odradza swoim klientkom