Całe życie mieszkałam w domu jednorodzinnym i miałam święty spokój. Sąsiedzi byli tak spokojni, że można było ich w ogóle nie zauważyć. Niedawno przeprowadziłam się jednak do własnego mieszkania w bloku i już mam dość.
Zobacz również: Balkon moich sąsiadów szpeci cały apartamentowiec. Zrobili sobie magazyn
Lubię sobie dłużej pospać, bo nie mam sztywnych godzin pracy. Jak posiedzę dłużej wieczorem, to nawet do 11-12 się zdarza. Rannym ptaszkiem na pewno nie jestem. Problem w tym, że na moim osiedlu panują jakieś dziwne zwyczaje.
Skoro świt zaczynają się hałasy, które naprawdę mogłyby zaczekać. Robotnikom się wydaje, że wszyscy zaczynają pracę o 7.
Wtedy się zaczyna - wiercenie, zamiatanie chodników, wywożenie śmieci, jakieś głośne okrzyki. Nawet stopery w uszach nie pomagają na ten hałas. Po co robią to tak wcześnie? Po 9 znowu robi się cicho i ciekawa jestem, czym wtedy się zajmują.
Zobacz również: Tego nie możesz robić na balkonie. Rozwścieczysz sąsiadów i dostaniesz mandat
To jest naprawdę podłe, że niektórzy ludzie myślą tylko o sobie. Skoro ja już jestem na nogach i muszę pracować, to innym też nie dam pospać. Czy coś się stanie, jeśli zaczną kuć ścianę kilka godzin później? Czy świat się zawali, jeśli śmieci poleżą w kubłach jeszcze chwilę dłużej?
W Polsce się przyjęło, że uczciwy człowiek musi się wcześnie zrywać. Inaczej jest leniem albo oszustem. A takim można przeszkadzać w wypoczynku. Efekt jest taki, że chodzę spać o 1 czy 2, a przed 7 już mi się tłuką przed oknem i chodzę cały dzień jak zombie.
Takie jest moje zdanie. Może niczego tym nie zmienię, ale chciałam się pożalić.
Beata
Zobacz również: LIST: „Wystawiam worek z pieluchami przed drzwi. Sąsiedzi mają z tym problem”