Nigdy jakoś specjalnie nie fascynowałam się cudzym życiem. Każdy odpowiada za siebie i dopóki nie wchodzi mi w paradę - niech sobie żyje po swojemu. Tego samego oczekiwałabym od innych, ale niektórzy są tak strasznie wścibscy...
Zobacz również: LIST: „Koleżanka karmi córkę parówkami i garmażerką. Dziwię jej się jako matka”
Aż ich skręca i muszą wszystko komentować. Tak jak niepozorna pani, która stała za mną w kolejce do kasy. Zrobiłam najzwyklejsze zakupy, które jej się nie spodobały. Pewnie dlatego, że zobaczyła przy mnie córkę.
Tylko co ją to obchodzi? Mnie też zdziwiło, że facet przede mną brał 10 kilogramów tłustego mięsa, ale stałam cicho.
Ona nagle mnie zagaduje, że kto to widział... Daję zły przykład dziecku i raczej nie dbam o jego zdrowie. Pytam, o co jej w ogóle chodzi. Ona pokazuje rzeczy, które wyłożyłam na taśmę. Nie było tam naprawdę nic takiego.
Zobacz również: Muszę prosić klientki, żeby przepuszczały ciężarne w kolejce. Znieczulica
Ok, może nie eko, bio i 0 procent tłuszczu, ale co ją to obchodzi? Kupiłam kilka gazowanych napojów, słodkie serki, córka chciała chipsy i czekoladę. Nie jemy tak na co dzień, choć nie muszę się nikomu z tego tłumaczyć.
Poradziłam tej wścibskiej kobiecie, żeby zajęła się może sobą. Ewentualnie własnymi dziećmi, jeśli je ma. Odpowiedziała, że jestem bezczelna. Ja?! A kto tu kogo zaczepił i miesza się w nie swoje sprawy? Z ludźmi dzieje się naprawdę coś dziwnego.
Nagle wszyscy dają sobie prawo do moralizowania. Chciałam jej powiedzieć, że ma odrosty i powinna pójść do fryzjera, ale nie zniżyłam się do jej poziomu.
Paulina
Zobacz również: Klientka dyskontu nie chciała mi oddać naklejki na maskotkę. Pożałowała dziecku