Mam najbliżej do tego dyskontu, więc robię tam regularnie zakupy. Gdyby nie to, to pewnie nie bawiłabym się w takie promocje. Ale jest okazja, to czemu nie skorzystać? Zwłaszcza, że moja córka oszalała na punkcie tych maskotek.
Zobacz również: Tak oszukujemy w sklepach. Przyznaje się do tego aż co trzeci polski klient
Wszystkich pewnie nie zbierzemy, a płacić nie zamierzam, więc zawsze zbieram naklejki. Nie sama, bo ludzie często mi je oddają, kiedy zapytam. Płacą spory rachunek, kasjerka chce im wydać, a inaczej by się zmarnowały.
Nie jestem specjalnie nieśmiała, więc jak jestem świadkiem takiej sytuacji, wtedy mówię, że ja zbieram.
Wielokrotnie dostawałam je od obcych ludzi. Uśmiechali się, ja ładnie dziękowałam i wszyscy zadowoleni. Tym razem było inaczej, bo kobieta aż na mnie naskoczyła. Wolała wyrzucić naklejkę do kosza, niż dać ją mnie.
Zobacz również: Muszę prosić klientki, żeby przepuszczały ciężarne w kolejce. Znieczulica
Typowa sytuacja: rachunek nabity i kasjerka pyta "zbiera pani naklejki?". Ona na to, że nie wie o co chodzi i raczej nie. Stoję za nią i mówię, że może mi oddać. Dziecko się ucieszy. No i coś w nią wstąpiło... Usłyszałam, że jestem bezczelna i roszczeniowa.
Naklejkę odebrała, chociaż jej nie potrzebuje. Tylko po to, żeby na moich oczach ją potargać. Czy tylko mi się wydaje, że to jakaś chora akcja? Mogła po prostu odmówić, a nie robić takie sceny. W kolejce od razu pojawiły się dwie osoby, które obiecały mi oddać swoje.
Co nie zmienia faktu, że strach pytać. Ludzie stali się strasznie nerwowi.
Małgosia
Zobacz również: Kasjerka bezlitosna dla klientów dyskontu. Wyznała, czym najbardziej ją denerwują