Od momentu, kiedy dowiedziałam się, że Krzysiek mnie zradził, minęło już trochę czasu... Czułam, domyślałam się, ale nie miałam pewności. On był w Anglii, a ja tutaj sama z córeczką i 2-miesięcznym synkiem. Postanowiłam pojechać, zobaczyć, przekonać się, że to prawda, że on mnie zdradza, że jest z inną. A może po prostu, żeby uspokoić sumienie, bo kochający mąż, cudowny tatuś nie mógł zrobić nam takiego świństwa.
Już w drodze na lotnisko miałam milion sms-ów, że mam nie przyjeżdżać, że on nie chce żebym przyjeżdżała, że mam się zająć dziećmi i że nie wyjedzie po mnie na lotnisko.
Wyjechał razem z Moniką, podobno koleżanką, mieszkali razem w służbowym mieszkaniu, bo razem pracowali. Po tygodniu uspokoiłam się, wiedziałam, że żadna kochanka nie wytrzyma obecności żony u boku swojego ukochanego. Po powrocie... dostałam sms "już cię nie kocham, jestem z Moniką i jestem szczęśliwy, nie chcę być z tobą, byłem z nią jak byłaś u mnie".
Zobacz również: Tym razem faceci naprawdę przesadzili. Opisali, jak ich zdaniem wygląda „brzydka kobieta”
Zatkało mnie, rzuciłam obrączką, nie wiedziałam, co robić. Zadzwoniłam i mówię: kochasz ją?? Tak - usłyszałam, wiec rozwód...
Marta