Gdyby ktoś mnie zapytał jeszcze kilka tygodni temu, to twierdziłabym uparcie, że nigdy już nie zjem mięsa. Na dietę wegetariańską przeszłam jeszcze w liceum i naprawdę mi służyła. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo czułam się świetnie.
Zobacz również: LIST: „Znajomi nie zaprosili mnie na grilla, bo jestem weganką. Strasznie się na nich zawiodłam”
Nie tęskniłam też specjalnie za smakiem mięsa. Gotować lubię, więc przyzwyczaiłam się do przygotowywania sobie posiłków. Zamówienie wegetariańskiego dania w restauracji to też nie jest jakaś wielka filozofia.
Ale nagle coś się zmieniło. Poczułam, że muszę wrócić do dawnych przyzwyczajeń.
Pierwszym impulsem były wyniki badań. Lekarz stwierdził niedobór żelaza, podejrzewano też u mnie anemię. Wtedy zaczęłam się zastanawiać, czy faktycznie rezygnacja z mięsa jest dla mnie taka dobra, skoro nie umiem zbilansować diety w inny sposób.
Zobacz również: Przez 4 lata była weganką. Pokazała, co dieta roślinna zrobiła z jej twarzą
W mojej głowie zaczęły rodzić się wątpliwości. Aż wreszcie przydarzyła się typowa, choć dziwna po tylu latach wpadka. Po imprezie kupiłam sobie kebaba i zjadłam z ogromnym apetytem. Czyli jednak tęskniłam za tym smakiem.
Od 2 tygodni znowu regularnie jem mięso, ale w ukryciu. Jakoś trudno mi się do tego przyznać przed rodziną i znajomymi, chociaż oni wegetarianami nie są. Wyjdę na niekonsekwentną. Okażę swoją słabość. Przestanę być dla nich wiarygodna.
Niby to mój wybór i nie musze się tłumaczyć, ale strach przed odrzuceniem i niezrozumieniem jest ogromny.
Małgorzata
Zobacz również: Przez przypadek zjadłam mięso, chociaż jestem wegetarianką. Przyjaciółka mnie oszukała! Marta