Zawsze uważałam, że trzeba żyć w zgodzie przede wszystkim ze sobą. Inni mogą nam doradzać, ale to do nas należy ostateczna decyzja. Sama tak postępuję i naprawdę nie narzekam. Szkoda, że zakochałam się w facecie, który nie ma na to samo odwagi.
Zobacz również: Chłopak chce, żebym płaciła więcej rachunków, bo lepiej zarabiam. Zgodzić się?
Mogłabym się rozpisać na temat jego niezliczonych zalet. Dobrze wygląda, potrafi się zachować, jest pracowity, dba o mnie. I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to, że od 1,5 roku jesteśmy w związku na odległość. Oboje mamy 28 lat.
W tym wieku powinniśmy po prostu ze sobą zamieszkać, ale on tego nie chce.
Uszanowałabym taką decyzję, gdyby wynikała z jego przekonań. Ale to coś gorszego - on podporządkowuje się rodzinie, żeby jej "nie zawieść". Ma bardzo głębokich rodziców, którzy są przeciwni mieszkaniu razem przed ślubem.
Zobacz również: Czy zamieszkać z chłopakiem? Uprzedził mnie, że nie zamierza sprzątać i gotować
Szkoda tylko, że narzucają to innym. Mój chłopak nie jest nawet trochę wierzący i sam nazywa te zasady idiotyzmami. Ale konsekwentnie wypełnia religijne nakazy i zakazy, żeby nie podpaść mamusi. Mężczyzna tuż przed trzydziestką trzęsie portkami.
Gdyby to od niego zależało - zamieszkałby ze mną choćby dziś. No to mówię mu, żeby podjął męską decyzję i po prostu to zrobił. Nie ma mowy. Bo to urazi rodziców, popsuje między nimi relacje i w ogóle dramat. Do niedawna oni nawet nie wiedzieli o moim istnieniu.
Boję się, że on nigdy nie weźmie za siebie pełnej odpowiedzialności.
Beata
Zobacz również: Mieszkają ze sobą od 2 lat i NIGDY ze sobą nie spali. Zadziwiający powód