Nigdy nie ukrywałam tego, że marzę o założeniu rodziny. Moje koleżanki wolą imprezować co weekend i sypiać z kim popadnie, ale mnie to nie kręci. Wolę spokojne życie u boku tego jedynego. To waśnie się spełnia, bo wychodzę za mąż.
Zobacz również: LIST: „Jako farmaceutka mam prawo odmówić ci sprzedaży antykoncepcji. Już tłumaczę, dlaczego...”
Kocham mojego narzeczonego i oczywiście chcę mieć z nim dzieci. Uważam jednak, że powinniśmy jeszcze chwilę zaczekać. Przydałoby się własne mieszkanie i stabilna sytuacja finansowa, a wesele trochę nas będzie kosztowało.
On twierdzi, że mnożę przeszkody, a po prostu trzeba działać. Chciałby, żeby maluch urodził się 9 miesięcy po ślubie.
Ostatnio stwierdził, że mam już odstawić pigułki, żeby do tego wielkiego dnia wszystko się unormowało. Mam być płodna w czasie konsumowania małżeństwa. Oczywiście robimy to od dawna, ale pierwszy raz ma być bez żadnej antykoncepcji.
Zobacz również: Jestem rozczarowany. Moja dziewczyna nie chce stosować naturalnej antykoncepcji
Nie wiem zupełnie, gdzie mu się tak spieszy. Aż tak starzy nie jesteśmy, więc jeszcze zdążymy. Zaczekałby chociaż kilka miesięcy, to wszystko by się jakoś ułożyło. Do małżeństwa też trzeba się przyzwyczaić, a on chce, żebym od razu z brzuchem chodziła.
Trochę mnie martwi jego natarczywość w tym temacie. Próbuję tłumaczyć, a on dalej swoje. Jeśli mam inne priorytety, to widocznie wcale nie chcę tego ślubu. Bzdura! Po prostu wolałabym najpierw założyć rodzinę, a dopiero później ją powiększać.
Pigułki nadal łykam i muszę to robić w tajemnicy przed nim. Czuję się jak oszustka.
Marta
Zobacz również: Chwilę po porodzie usłyszała paskudny komentarz męża. Mówił o jej kroczu