Gdybym wiedziała, jak to będzie wyglądało, to dwa razy bym się zastanowiła przed zamieszkaniem tutaj. Wynajęłam kawalerkę na nowym osiedlu i wydawało się, że jest spoko. Tak, ale pod warunkiem, że nie masz samochodu. Inaczej to męczarnia.
Zobacz również: W blokach powinien być zakaz posiadania psów. Cuchną i hałasują
Tylko nieliczni mają własne miejsca parkingowe przed blokiem. Zabezpieczone blokadą, więc nikt nie wjedzie. Jest też oczywiście parking podziemny, ale tak drogi, że mało kto kupił. O staniu przed oknem mogę tylko pomarzyć, więc jeżdżę osiedle dalej.
Czasami jednak trzeba tylko na chwilę wyjść albo coś ciężkiego wynieść. Trudno, żebym spacerowała kilkaset metrów z pełnymi siatami.
Niestety, niektórzy sąsiedzi są tak nadgorliwi, że od razu donoszą. Przekonałam się o tym wczoraj, gdy podjechałam blisko wejścia. Chciałam tylko odnieść kilka toreb zakupów i od razu przeparkować. Nie zdążyłam, bo obok auta już stała straż miejska.
Zobacz również: Czy zostawiać wózek na klatce? Nie chcę wjeżdżać mokrymi kółkami do mieszkania
Musieli być gdzieś niedaleko. Jakiś sąsiad doniósł, więc błyskawicznie podjechali. A ja naprawdę nie miałam zamiaru tam stać dłużej, niż 5 minut. Co najgorsze, nie dali pouczenia, tylko od razu mandat. 100 zł w plecy, bo w bloku mamy donosiciela.
Przypuszczam, kto to mógł zrobić, ale już mniejsza z tym. Boli mnie, że Polacy tak utrudniają sobie życie. Jestem za tym, żeby zgłaszać samochody parkujące na stałe w niedozwolonych miejscach. Ale krótki postój nikomu krzywdy nie zrobi.
Efekt jest taki, że nawet rodzice z noworodkami muszą parkować kilometr dalej, zamiast na chwilę podjechać przed blok. Złośliwość ludzka nie zna granic.
Sandra
Zobacz również: LIST: „Sąsiedzi zostawili mi na wycieraczce list z obelgami. Przeczytajcie”