Czasami zdarzają się sytuacje, kiedy dochodzi do wypadku i trzeba przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Dla par to chwila próby. Zostać z osobą niepełnosprawną albo uciec. Nie oceniam tych, którzy decydują się odejść, bo nie każdy musi być Matką Teresą.
Zobacz również: Po nieudanej randce wytknął dziewczynie 15 błędów. To powinna w sobie zmienić
W moim przypadku było zupełnie inaczej. Poznałam faceta, kiedy już jeździł na wózku. Wcześniej nie wyobrażałam sobie takiego "układu". Ja - młoda, zdrowa, przebojowa i partner, który nie jest do końca samodzielny. Ale okazało się, że to nie problem.
Pokochałam jego dystans do siebie i piękną duszę. Poza tym to naprawdę przystojny mężczyzna. Tyle, że na dwóch kółkach.
Nie wstydziłam się tego zupełnie, a wręcz szczyciłam. To wyjątkowy człowiek, więc mam się czym chwalić. Niestety, moje otoczenie nie zareagowało zbyt dobrze. Od razu zaczęły się pytania w stylu: po co się pakujesz w coś takiego? Z nim nigdy nie będziesz miała normalnego życia.
Zobacz również: „Niepełnosprawni są piękni”. Zobacz zdjęcia, które robią furorę w Sieci
Przykro mi to mówić, ale na początku nawet rodzice kręcili nosem. Po roku na szczęście jakoś się przyzwyczaili i traktują zupełnie normalnie. Lubią go. Po drodze straciłam kilku znajomych, ale jakoś po nich nie płaczę. Co nie zmienia faktu, że nadal muszę słuchać głupich komentarzy.
Ludzie szepczą za naszymi plecami. Czasami ktoś wprost zasugeruje, że jestem z nim z litości. Okropny kaleka i jego gorąca pielęgniarka. Nie jest fajnie żyć z poczuciem, ze wszyscy cię obserwują i oceniają.
Oficjalnie wszyscy współczują i szanują niepełnosprawnych. W praktyce wygląda to właśnie tak. Na złość wszystkim hejterom mogę powiedzieć jedno: im bardziej mnie atakujecie, tym mocniej go kocham.
Wiola
Zobacz również: „Rzuciłem dziewczynę z powodu jej imienia. Słyszałem rechot, kiedy się przedstawiała”