Mówi się, że jak dziewczyna ładna i zgrabna, to z napiwków ma nawet drugą pensję. Różnie z tym bywa, ale bycie atrakcyjną kelnerką to nie zawsze powód do zadowolenia. Dwuznaczne komentarze, gapienie się na moją pupę, wulgarne aluzje - to dla nas codzienność.
Zobacz również: Mam dość skąpstwa. Czy zwracać uwagę klientom, którzy nie dają żadnego napiwku?
Jestem regularnie molestowana w pracy. Może nie fizycznie, ale słowa ranią tak samo. Musiałam się uodpornić, bo inaczej bym zwariowała. Ignoruję zboczeńców, jednak czasem jestem bezsilna. Tak jak po ostatniej zmianie.
Obsługiwałam samotnego faceta. Zamówił kawę i obiad. Wydawał się miły. Później pokazał, kim jest naprawdę.
Od początku dziwnie na mnie spoglądał. Jakieś uśmieszki, "przypadkowe" dotknięcie ręką, komentowanie mojej urody. Od razu ucięłam temat - dziękuję, proszę zachować dystans, bo jestem w pracy. Zdziwił się.
Zobacz również: Byłam kelnerką tylko przez miesiąc. Opowiem wam, dlaczego stamtąd uciekłam
Nagle stał się bardzo nieprzyjemny. Zwrócił zupę, bo podobno okropna. Narzekał na brudną solniczkę i zacieki na sztućcach. Dostał kosza, więc nagle cała frustracja skupiła się na mnie. Obsłużyłam go jak najlepiej potrafię i zaniosłam rachunek.
Wyciągnął wydrukowany rachunek i zanim sięgnął do portfela - widziałam, że coś tam pisze. Po jego wyjściu przeczytałam... liścik zaadresowany do mnie. Nazwał mnie niewdzięczną szmatą. Stwierdził, że straciłam szansę na lepsze życie i już zawsze będę szorowała kible. Ale jeśli zmienię zdanie, to mam... zadzwonić.
Zastanawiam się, czy gdzieś tego nie zgłosić. Po numerze można go namierzyć, a koleś ewidentnie nie jest normalny!
Agata
Zobacz również: LIST: „Polacy skąpią na napiwki. Jestem kelnerką i od większości gości nie dostaję NIC!”