Nigdy wcześniej nie byłam w tym miejscu, bo nie miałam potrzeby. Jestem zdania, że jak ktoś chce pracować, to zawsze coś znajdzie. Moja kariera, o ile można to tak nazwać, rozwijała się całkiem fajnie. Coraz wyższe stanowiska, a co za tym idzie - większe pieniądze.
Zobacz również: Zmiany w programie 500+. Od tego dnia pieniądze ma otrzymywać KAŻDE dziecko
Tym razem sytuacja mnie zmusiła i miałam wątpliwą przyjemność odwiedzić urząd pracy. Przechodzę z jednej firmy do drugiej, ale formalności trochę potrwają. Na ten czas postanowiłam się zarejestrować jako bezrobotna, żeby mieć normalnie ubezpieczenie.
Kolejka długa, urzędnicy dość powolni, więc sobie tam posiedziałam. I nawiązałam nowe znajomości.
Obok przysiadła się dziewczyna w podobnym wieku. Strasznie zestresowana. Wiecie dlaczego? Bała się, że dostanie skierowanie do pracy. A ona wcale jej nie szuka! Chce mieć tylko ubezpieczenie, a tak poza tym to na bezrobociu jest jej dobrze.
Zobacz również: Mężczyźni nie chcą się spotykać z kobietami pracującymi w tych zawodach
Zamarłam, kiedy to usłyszałam. Gdzie jakieś ambicje? No i poza tym - z czego ona żyje? Cóż, potwierdziły się moje najgorsze obawy. To pasożyt, który żeruje na państwie. Zasiłki, 500 plus i te sprawy. Mąż pracuje za granicą. A formalnie to były mąż, bo rozwiedli się, żeby miała wyższe świadczenia. Czysta fikcja.
Ona jeszcze bezczelnie się tym chwaliła. Dla niej zmartwieniem nie jest brak roboty. Problem pojawia się, gdy ktoś chce ją zatrudnić. Myślę, że takich osób będzie coraz więcej. Zwłaszcza po wprowadzeniu 500 zł na każde dziecko.
Nie wierzyłam, że tacy ludzie jeszcze istnieją. To ciągłe rozdawnictwo jeszcze bardziej ich rozzuchwaliło.
Karolina
Zobacz również: LIST: „Jestem 30-letnią panną i nie dostaję od państwa nic. W czym dzieciate są lepsze?”