Wiedziałam, że kiedyś przyjdzie taki moment. Nie spodziewałam się jednak, że córka sprzeciwi się rodzinnej tradycji. Prowadzimy dobrze prosperujące gospodarstwo rolne, które przynosi coraz większe zyski. Wydaje się, że to idealny plan na przyszłość. Ale nie dla niej.
Zobacz również: Pod koniec miesiąca mam 15 zł na koncie. A jeszcze nie zapłaciłam rachunków
Za chwilę matura, a później zamierza pójść na studia. Oczywiście do innego miasta, więc zupełnie się od nas odetnie. Marzy o pracy w mediach i ambicja nie pozwala jej zostać na wsi - tak mówi. Według mnie to zupełnie nietrafiony pomysł.
Tutaj wszystko na nią czeka. Niedługo cały interes może należeć do niej. Takich propozycji się nie odrzuca.
Ona nadal swoje... Podobno ma zbyt szerokie horyzonty, żeby pracować na roli. Ale nikt jej nie każe sadzić i kopać. Od tego są nowoczesne maszyny i pracownicy. Mogłaby zostać panią dyrektor i odcinać kupony od krwawicy rodziców. Zamiast tego wybiera bardzo ryzykowny scenariusz.
Zobacz również: Mój mąż jest zwykłym robotnikiem. Coraz bardziej się tego wstydzę
Mało komu udaje się odnieść prawdziwy sukces. Na roku będzie jedną z setki studentów. A później jedną z tysięcy kandydatek na dane stanowisko. Przepraszam, że tak to ujmę, ale trzeba być głupim, żeby z tego rezygnować.
Kto ma się tym wszystkim zająć, kiedy my odejdziemy na zasłużoną emeryturę? Mamy też starszego syna, ale on wybrał inną drogę. Akurat to popieramy, bo robi karierę w wojsku. Od dawna mieszka na drugim końcu kraju i trudno, żeby tak wszystko rzucił.
Co ja mam zrobić, żeby córka zmądrzała i dostrzegła, jaka wspaniała okazja przechodzi jej obok nosa?
Wioletta
Zobacz również: Córka ma żal, że nie kupiłam jej mieszkania i przeze mnie musi spłacać kredyt