W Polsce trzeba udawać skromną cnotkę, żeby ludzie dali ci spokój. Jak masz jakieś wymagania i ambicje, to od razu wytykają interesowność. Problemem jest to, że nie zadowalam się byle czym. Taka jest prawda. Wolę żyć szczęśliwie i dostatnio z bogaczem, niż cierpieć w ramionach biedaka.
Zobacz również: Wyjątkowo zdesperowana singielka. Tym dziwnym anonsem chce zdobyć chłopaka
U nas panuje takie przekonanie, że jak ktoś ma kasę, to na pewno jest beznadziejny, próżny i mało wartościowy. Tylko biedni są szlachetni. Moje związki udowadniają, że to nonsens. Dlatego nie mam problemu z przyznaniem się do tego, że najpierw patrzę na samochód faceta, a dopiero potem na całą resztę.
Znajomi śmieją się, że na podstawie samochodu potrafię napisać o kolesiu książkę.
Jest w tym sporo prawdy. Jeśli samochód jest nowy, zadbany, z wyższej półki i odpowiedniej marki, to wiadomo, z kim mam do czynienia. Stary, zardzewiały rzęch mi nie imponuje, bo zapowiada kłopoty. Taki ktoś o kobietę nie zadba i jeszcze jemu trzeba będzie pomagać.
Zobacz również: Polki marzą o ślubie z obcokrajowcem: 3 narodowości, do których mamy ogromną słabość
Nie jestem żadną blacharą, jak czasami słyszę. Po prostu umiem łączyć fakty. Przystojniak z polonezem może mi się wizualnie spodobać, ale szczęśliwa z nim nie będę. Wiem to, bo kiedyś wpadłam w taką relację. Nic dobrego z tego nie wyniknęło.
Kiedy ktoś mnie podrywa np. w klubie, to dopiero na parkingu decyduję, czy dać mu szansę. Chcę mieć pewność, że to mężczyzna z klasą, który będzie potrafił się o mnie postarać. Czy to jest materialistyczne podejście? Raczej zdrowy rozsądek.
Jedna kobieta patrzy na kolor włosów czy wzrost, a ja na auto. I nie ma w tym nic złego.
Paula
Zobacz również: Odezwał się do niej niewierny chłopak. W sprytny sposób zarobiła na tym 500 zł