Nigdy nie byłam jakąś wielką sportsmenką. Tak naprawdę dopiero dzięki nowemu chłopakowi zaczęłam żyć bardziej aktywnie. Chodzimy na siłownię, regularnie pływamy, ostatnio doszło też bieganie z naszym psem. Ogólnie fajna sprawa, ale jedna rzecz mi nie pasuje.
Zobacz również: Intymne wyznanie Magdaleny: „Chłopak namówił mnie na PEGGING. Opowiem Wam, jak było…”
Pewnie wyjdę na jakąś zacofaną i zdrowo szurniętą, ale tak - przeszkadza mi strój, w jakim on ćwiczy. Żeby to była jedna para. On ma dwie szuflady pełne obcisłych legginsów. Krótkich, długich, średnich, czarnych, kolorowych. Jakoś mi się to nie widzi.
Jest zgrabny i wysportowany, więc w takim wdzianku wygląda jak profesjonalny zawodnik. Ale coś mi nie gra...
Co innego, gdyby ubierał się tak na zawody rozgrywane na jakimś stadionie. Bieganie wokół osiedla nie wymaga chyba tak zaawansowanych ciuszków. Ja zakładam byle dresy i jest mi dobrze, a on pokazuje wszystkim swoje pośladki i męskość prześwitującą z przodu.
Zobacz również: LIST: „Mój chłopak woli czytać książkę, niż oglądać mecz. Co z niego za facet?!”
Wiem, że tak się teraz robi i powinnam mieć to gdzieś, ale serio mi to przeszkadza. Nie chcę, żeby mój chłopak tak się obnażał publicznie. Ostatnio przebiegliśmy obok kilku dresiarzy i oni krzyczeli za nim, że jest homo. Mnie też się to nie wydaje specjalnie męskie.
Gdyby chociaż założył na te legginsy luźne szorty, to jeszcze pół biedy. Ale on nie chce. Robi mi wykłady o swoich wspaniałych wdziankach, w których czuje się "jak w drugiej skórze". Nic go nie uwiera, ani nie obciera.
Super. Ale czy on widział się kiedyś w lustrze? W tak obcisłym materiale jego anatomia nie pozostawia żadnych tajemnic. Chyba, że on jest ekshibicjonistą...
Ada
Zobacz również: „Prawdziwy mężczyzna nigdy tak się nie ubierze”. Kobiety wymieniły ciuchy, które noszą... zniewieściali faceci