Wściekam się, kiedy władza wymyśla kolejny genialny program "pomocy". W praktyce sprowadza się to do rozdawnictwa pieniędzy wszystkich pracujących obywateli. Dostają je zazwyczaj ci, którym robić się za bardzo nie chce. Tak jest z zasiłkami i różnymi zapomogami.
Zobacz również: Kto nie powinien dostać 500 zł na dziecko?
Rozumiem, że niektórzy wymagają wsparcia, ale jeśli jesteś zdrowa, masz sprawne ręce i więcej, niż 50 IQ, to naprawdę możesz na siebie zarobić. Uważam, że takie projekty upośledzają niektórych ludzi. Dokładnie tak samo będzie z emeryturą dla matek wielodzietnych rodzin.
Wystarczy, że urodzisz czwórkę i już - wypłacą ci tyle, co niektórym po 40 latach harówki.
Ja wszystko rozumiem. Trzeba promować społeczną solidarność, wspierać dzietność, pomagać rodzicom i tak dalej. Ale zazwyczaj niewiele z tego wychodzi. Dowodem na to jest 500+. Przez chwilę Polki zaczęły się rozmnażać, ale już przestały. To nie moje zdanie, ale stoją za tym konkretne liczby.
Zobacz również: Młoda mama chce odebrać 500+ samotnym matkom. Wtedy pełne rodziny dostaną więcej
Obawiam się, że emerytura za czwarte i każde kolejne dziecko też nic nie da. Chyba, że mówimy o powiększeniu dziury budżetowej, która wbrew deklaracjom cały czas jest gigantyczna. Praw nabytych nie można pozbawić, więc to będzie problem na pokolenia.
Czy takie licytowanie się, kto urodził więcej, ma sens? Czy duża liczba dzieci ma taką samą wartość jak kilkadziesiąt lat ciężkiej pracy?
Według rządzących chyba tak. Mojej mamie ostatnio wyliczyli emeryturę i ma dostać minimalną. Tak samo jak moja koleżanka, która nigdy ZUS-u nie płaciła. Ze sprawiedliwością to moim zdaniem nie ma nic wspólnego.
Ewelina
Zobacz również: LIST: „500+ to za mało! Dałam się nabrać i urodziłam, a pieniędzy nie starcza na nic”