Jestem wierzącym facetem i ona wiedziała o tym od początku znajomości. Twierdziła, że wcale jej to nie przeszkadza, a wręcz imponuje. Ona też jest katoliczką, ale bardziej z wychowania, niż rzeczywistej wiary. Chodzimy razem do kościoła, choć wielkiej duchowości u niej nie widzę.
Zobacz również: LIST: „Chodzę do katolickiego ginekologa. Znalazłam lekarza, który podziela moje poglądy!”
To jej sprawa. Staram się pokazywać, że wiara ma sens i może kiedyś bardziej się zaangażuje. Pod warunkiem, że przetrwamy aktualny kryzys. Zazwyczaj jest na odwrót, ale w naszej relacji to ona naciska na bliskość. Pomimo tego, że zna moje zdanie na ten temat.
Zrobię wszystko, żeby zaczekać z tym do ślubem. A później też chcę żyć w zgodzie z zasadami.
Jak na prawdziwego katolika przystało, nie jestem wielkim fanem sztucznej antykoncepcji. Uważam, że pigułki hormonalne czynią więcej złego, niż dobrego. Z kolei prezerwatywy są dla mnie w pewnym sensie niemoralne. Skoro się kochamy, to powinniśmy brać odpowiedzialność za swoje życie.
Zobacz również: Katarzyna nigdy nie stosowała pigułek, a jej partner prezerwatywy
Kondom to pójście na łatwiznę. Według mnie z tego powodu ludzie robią to z byle kim. Nawet go dokładnie nie znając. O wiele zdrowsze i mądrzejsze wydają mi się naturalne metody planowania rodziny. Kalendarzyk, obserwacja ciała i tak dalej.
Zapowiedziałem jej uczciwie, że po ślubie chciałbym, aby z nich korzystała.
Na razie jest bardzo sceptyczna. Od razu widzi wszystko w czarnych barwach. Wedle jej rozumowania każde nasze zbliżenie będzie się kończyło ciążą, a to przecież kompletna bzdura. Płodność można z dużą dokładnością przewidzieć. A jak faktycznie zajdzie w ciążę, to co w tym złego? Będziemy już małżeństwem.
Wiktor
Zobacz również: LIST: „Stosowałam naturalną antykoncepcję i zaszłam w ciążę miesiąc po ślubie! Skąd miałam wiedzieć, że to nie działa?”