Od ponad 2 lat jestem singielką. Nie powiem, że silną, niezależną i szczęśliwą. Przez chwilę było nawet fajnie, bo potrzebowałam odpoczynku od facetów. Już mi się to jednak znudziło. Chcę stworzyć stały związek, wziąć ślub, urodzić dzieci i mieć u boku tego jedynego.
Zobacz również: Aneta od roku jest w związku. Obliczyła, ile na tym ZAROBIŁA
Mam jednak pecha i przyciągam do siebie niewłaściwych mężczyzn. Ostatnio kręcił się wokół mnie taki jeden, co to żadnej nie przepuści. Był też typowy maminsynek, który ma już 32 lata i nadal mieszka z rodzicami. Teraz poczuł coś do mnie kolega z pracy.
Na pierwszy rzut oka całkiem spoko koleś i nawet mogłabym mu dać szansę. Jest tylko jeden problem.
Pracujemy w tej samej firmie i na tym samym stanowisku. Wiem, ile zarabiam i kokosy to nie są. On musi dostawać identyczną pensję, bo takie są u nas zasady. Szczerze? Nie uważam siebie za materialistkę, ale uznałam to za przeszkodę nie do przeskoczenia.
Zobacz również: Faceci mają dość zachłannych partnerek. Wyliczają, za co kobieta w związku musi płacić
Oczywiście nie szukam sponsora, ale moim zdaniem facet powinien być bardziej zaradny. Chcę, żeby mój partner zarabiał choć trochę więcej. Z dwoma takimi niskimi wypłatami raczej nie bylibyśmy szczęśliwi. Mnie życie od pierwszego do pierwszego nie interesuje.
Czy to dziwne, że potrzebuję stabilizacji? Kwestia finansowa jest ważna.
Uczciwie przyznaję, że gdyby nie to, to pewnie dałabym mu szansę. Jest przystojny, inteligentny, potrafi mnie rozśmieszyć i nie narzuca się jak jakiś desperat. Tylko co z tego... Pierwsze zauroczenie minie i wtedy trzeba będzie sobie jakoś radzić. A to kosztuje.
Małgorzata
Zobacz również: Szymon obliczył, ile kosztuje go związek. „Lekką ręką 2000 zł miesięcznie”