Kiedy byłam dzieckiem, to do głowy by mi nie przyszło, żeby pisać listy do Mikołaja. A już na pewno nie przed 6 grudnia. Cieszyłam się ze wszystkiego, co dostawałam. A były to najczęściej słodycze, mandarynki i jakieś tanie zabawki. Dzisiaj dzieciaki są o wiele bardziej rozkapryszone.
Zobacz również: LIST: „Czy można zmienić matkę chrzestną? Ona w ogóle nie interesuje się dzieckiem i skąpi na prezenty!”
Widzę to po mojej 5-letniej chrześnicy, która już ma ogromne wymagania. Lubi tylko drogie rzeczy i od każdego oczekuje prezentów. Do tego stopnia, że ledwo zaczął się listopad, a ona już stworzyła listę. Pewnie z pomocą rodziców, którzy ją podpuszczają.
Ten spis "przypadkiem" do mnie trafił. Mam coś wybrać, kupić i dostarczyć w odpowiednim terminie.
Prezenty na Mikołajki są z nieco niższej półki. Lalki, klocki, ubrania i tym podobne rzeczy. Na Gwiazdkę trzeba się już bardziej wykosztować - smartwatch, konsola, biżuteria. Wszystko przynajmniej za kilkaset złotych. Dwie okazje w jednym miesiącu i dziecko, które nie znosi sprzeciwu.
Zobacz również: Żałuję, że zostałam matką chrzestną. Podsumowałam wszystkie wydatki i jestem wściekła!
Wiem, że nie powinnam dawać się tak terroryzować, ale trudno mi odmówić. To córka mojego brata, jedyne dziecko w najbliższej rodzinie, na dodatek chrześnica. Dorośli ją rozpieścili, więc sami jesteśmy sobie winni. W dzisiejszych czasach nawet kilkulatki wiedzą, czego chcą.
Żal mogę mieć tylko do jej rodziców, którzy spisali te pomysły. Ona ledwo składa literki, a tu piękny list.
Dla mojej bratanicy jest oczywiste, że jeśli o coś poprosi, to na pewno dostanie. Gdybym dała jej coś innego, to obrazi się na śmierć. A mnie strasznie zależy na dobrej relacji z nią. Chyba naprawdę będę zmuszona wziąć pożyczkę.
Patrycja
Zobacz również: LIST: „Stworzyłam listę prezentów na urodziny córki. Każdego stać, żeby kupić upominek za 80-150 zł”