Dziwne czasy nastały, kiedy organizator ma się dostosowywać do zaproszonych osób, a nie na odwrót. Jeszcze kilka lat temu przychodziło się na wesele bez wybrzydzania. Teraz niektórym się wydaje, że mogą dyktować warunki. To zjem, tamtego nie... Litości!
Zobacz również: Wesele bez alkoholu
Nawet gdybym miała jakieś dziwne fanaberie żywieniowe, to nigdy nie mówiłabym o nich głośno. Moim zdaniem proszenie pary młodej o osobne menu jest zwyczajnie bezczelne. To dodatkowy koszt i spory problem. Jeszcze tego brakuje, żeby im dokładać stresów.
Kilku moich gości miało to gdzieś. Ale teraz to ja mam ich w głębokim poważaniu.
Wystarczyły 3 taki osoby, żeby popsuć mi nerwy. Koleżanka od razu dała mi do zrozumienia, że jako weganka wymaga specjalnego traktowania. Później pojawił się problem z kolegą mojego narzeczonego. On i jego dziewczyna nie jedzą glutenu i laktozy.
Zobacz również: Mam żal do młodej pary. Nie dostosowali weselnego menu do moich potrzeb
Sporo nad tym myślałam, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że nie dam się tak sterować. Napisałam grzecznie, że nie uda się spełnić ich oczekiwań. Koleżanka zaczęła narzekać, a ta para zignorowała wiadomość. Mogłam podjąć tylko jedną decyzję.
Skreśliłam ich z listy zaproszonych. Narzeczony ma im to przekazać.
Przyznam szczerze, że chciałam im dać nauczkę. Może przemyślą sprawę i przestaną się ze sobą tak pieścić. Niech wreszcie zrozumieją, że ich zachcianki nie mogą utrudniać życia innym. Ja jestem z siebie dumna.
Marta
Zobacz również: LIST: „Muszę skreślić z listy gości 20 osób, bo budżet się nie domyka! Jak cofnąć zaproszenie na wesele?”