Jestem bardzo przywiązana do mojej katolickiej wiary, ale muszę przyznać, że pod jednym względem zazdroszczę protestantom. Tam nie ma spowiedzi usznej, ale wspólna i wewnętrzna. Żaden kapłan nie musi wysłuchiwać tego, co mam na sumieniu.
Zobacz również: 9 grzechów, z których mało kto się spowiada, a Kościół uznaje je za CIĘŻKIE
Skoro to Bóg odpuszcza grzechy - poradzi sobie z odczytaniem moich myśli. On wie najlepiej, czy czegoś nie zataiłam i jak bardzo żałuję. Chociaż należę do konkretnej wspólnoty, to w tej kwestii się z nią nie zgadzam. Kilka lat temu przestałam odwiedzać konfesjonał i dobrze mi z tym.
Zawsze spowiedź wzbudzała we mnie panikę. Zamiast skupić się na pojednaniu ze Stwórcą - bałam się tego, co pomyśli człowiek po drugiej stronie.
Regularnie przyjmuję sakrament eucharystii. Wcześniej dużo się modlę i myślę o swoich przewinieniach. Zawsze staram się je naprawić i obiecuję, że zmienię się na lepsze. Różnie to wychodzi, ale intencje mam szczere. Chyba to się liczy najbardziej.
Zobacz również: Lista grzechów, które kobiety popełniają najczęściej. Nie mamy czystego sumienia
Mam znajomych, którzy twierdzą, że robię coś bardzo złego. Ich zdaniem przyjmowanie komunii bez normalnej spowiedzi to świętokradztwo. Takie są zasady w Kościele i trzeba ich przestrzegać. Jak mi coś nie pasuje, to powinnam się wypisać.
Ale ja naprawdę nie mam poczucia, że robię coś złego. Ciało Chrystusa przyjmuję z czystym sumieniem. Moim zdaniem Bóg nie potrzebuje żadnych ziemskich pośredników. Wyznaję grzechy w nieco inny sposób, ale w dobrej wierze.
Nie wyobrażam sobie, żebym nagle miała udać się do konfesjonału. To mnie paraliżuje.
Iwona
Zobacz również: 13 grzechów, za które nie dostaniesz rozgrzeszenia