Zawsze miałam fatalne zdanie na temat higieny osobistej naszych rodaków. Wystarczy wejść do komunikacji miejskiej i od razu czuje się fetor. Nie twierdzę, że wszyscy są brudasami. Jednak skala problemu jest ogromna. Codziennie widzi się żałobę pod paznokciami, brązowe zęby i łupież na ramionach.
Zobacz również: 7 błędów w higienie osobistej, które nieświadomie popełniasz KAŻDEGO DNIA (To widać i czuć!)
Niedawno zaczęłam pracę w przychodni jako rejestratorka i niestety moje obawy tylko się potwierdziły. Mam do czynienia z wieloma ludźmi. Niektórych muszę oglądać bez ubrania, kiedy wchodzę do gabinetu w czasie wizyty. Czuję ich z daleka. Widzę, jak bardzo są zaniedbani.
Oczywiście wiek to żadne usprawiedliwienie, ale staruszkom można jeszcze wybaczyć. Ale co z młodymi ludźmi?
Mam wrażenie, że oni są pod tym względem jeszcze gorsi. Rozmawiałam ostatnio na ten temat z lekarką i aż mi włosy stanęły dęba. Według niej przeciętna 20-latka potrafi się świetnie umalować, ale brakuje jej czasu na umycie. Przychodzi taka ze szczelną tapetą na twarzy, ale z uszu aż miód jej wycieka.
Zobacz również: LIST: „Jak można wyjść z domu w starych dresach i bez makijażu? To wstrętne!”
Byłam pewna, że minęły już czasy, kiedy Polacy kąpali się tylko w weekend. Jednak nie. Niektórzy chyba miesiącami nie dotykają mydła, a pasta do zębów urasta do rangi ekskluzywnego kosmetyku. Brud na skórze i płytka nazębna aż się łuszczą, bo warstwa jest tak gruba.
Jasne, zdarzają się czyścioszki, które pachną jak wiosenna łąka. W dużych miastach pewnie nawet przeważają, bo tam wizerunek jest bardzo ważny. Ale mniejsze miejscowości to jest jakiś dramat. Wiem, co mówię, bo sama w takiej mieszkam i pracuję.
Skąd to się bierze? Kiedy i do nas dotrze cywilizacja?
Ewelina
Zobacz również: Wyglądam jak kocmołuch, bo zarabiam tylko 2000 zł