Jeszcze kilka lat temu dostawałam dreszczy na samą myśl, że mogłabym nagle zajść w ciążę. Co ja wtedy zrobię? Na pewno usunę, bo nienawidzę dzieci. Nie mam też warunków, żeby je wychować. Matka byłaby ze mnie straszna. Wiedziałam, że w razie czego tak to się skończy.
Zobacz również: LIST: „Mam 24 lata i 3 dzieci. Usłyszałam, że jestem krową rozpłodową”
Trafiło i na mnie. Mając zaledwie 20 lat dowiedziałam się, że w moim łonie rozwija się nowe życie. Zareagowałam tak, jak przypuszczałam. Wielki wstyd i depresja do samego rozwiązania. Chłopak gdzieś zniknął, rodzice byli przerażeni, sąsiedzi wytykali palcami. Przegrałam wszystko.
Kiedy zobaczyłam córkę - to przestało mieć znaczenie. Zrozumiałam, że to nie kara, ale największy dar.
Jestem najlepszym dowodem na to, że nie warto wpadać w czarną rozpacz i zakładać najgorsze. Fakt, nie planowałam ciąży. Urodziłam trochę za wcześnie. Nie udało mi się skończyć studiów. Dziecko wychowywałam bez ojca. Było ciężko pod każdym względem - finansowym i psychicznym.
Ale co z tego? Ta mała istotka odmieniła moje życie na lepsze. Jest przy niej mnóstwo pracy i często brakuje pieniędzy na normalne funkcjonowanie. Równocześnie czuję się najszczęśliwszą osobą na świecie, bo mam mój skarb przy sobie. Dla mnie to błogosławieństwo.
Zobacz również: LIST: „Mam 25 lat, wykształcenie, męża, mieszkanie i dziecko w drodze. Moje koleżanki nie osiągnęły nic”
Denerwuje mnie takie demonizowanie wpadki. Że to powód do wstydu i wyrok.
Brakuje mi takich głosów, jak mój. A ja mówię wprost - będzie dobrze i miłość dziecka wynagrodzi wszystko. Nie jest istotne kiedy, jak, gdzie i z kim poczęłaś. Prędzej czy później wszystko się ułoży. Potomstwo to najlepsze, co się może człowiekowi przydarzyć.
Wreszcie znalazłam fajną pracę. Zakochałam się też z wzajemnością i moja córka ma kochającego ojczyma, którego nazywa tatusiem. Żadna z moich obaw się nie spełniła. Jest po prostu dobrze.
Paulina
Zobacz również: LIST: „To imię psa czy dziecka?”. Wszyscy śmieją się z tego, jak nazwałam córkę