Mam nadzieję, że to nie zdarza się często, ale mnie spotkało. Partner rzucił mnie zaraz po tym, jak dowiedział się, że jestem w ciąży. Taki typ, nic nie poradzę. W sumie to nawet lepiej, niż gdyby miało się to wydarzyć później. Przynajmniej wiedziałam na czym stoję. Oczywiście to był potworny cios i myślałam, że się nie pozbieram, ale koniec rozpamiętywania. Trzeba wciąć się za siebie i zawalczyć o szczęście dla maluszka. Postanowiłam nie czekać do porodu, bo potem byłoby to znacznie trudniejsze. Zaczęłam znowu randkować po 2 miesiącach, już w momencie kiedy było widać brzuch.
W sumie spotkałam się z dwoma facetami, z tym jednym kontaktuję się do dzisiaj. Obydwaj wiedzieli na co się piszą, bo nie mam zamiaru udawać, że ten brzuch to po kapuśniaku albo grochówce. Wydawało się to niemożliwe, ale jednak trafiłam na mężczyzn, którym to nie przeszkadzało. Uczciwie przedstawiłam sytuację i zaczęłam cieszyć się życiem. Nie wszystkim jest to w smak, bo podobno się pospieszyłam.
fot. Unsplash
Rodzice zupełnie mi nie kibicują. Ich zdaniem powinnam wrócić do byłego. Nawet na kolanach, żeby tylko zmiękł i zechciał mnie znowu przyjąć. Myślę, że nawet moja mama by tak nie zrobiła, ale łatwo im tak teraz mówić. Dla mnie to zamknięty rozdział i odzyskałam wiarę, że mogę stworzyć rodzinę z kimś zupełnie innym. Jasne, to nie będzie łatwe, bo ojciec dziecka wciąż będzie obecny w moim życiu, ale niech jego rola ograniczy się do ojcostwa i płacenia alimentów. Ja chcę być z kimś, kogo kocham i kto mnie nie zostawi, jak kiedyś znowu zajdę w ciążę.
Nie uważam, żebym robiła coś złego czy niestosownego. To, że jestem w ciąży, nie oznacza, że przestałam być kobietą. Potrzebuję męskiego towarzystwa. Nawet nie chodzi o seks, bo libido akurat mi zupełnie siadło, ale normalnego wsparcia. Lubię sobie z kimś posiedzieć, pogadać, poczuć jego silne ramię. Nie ma w tym nic zdrożnego. Nawet nie postrzegam tego w taki sposób, że szukam dziecku nowego tatusia. Szukam partnera dla siebie. Choć ojciec też by się przydał.
fot. Unsplash
Ogólnie nie mogę liczyć na wsparcie z niczyjej strony. Rodzice już mnie całkiem przekreślili i twierdzą, że zwariowałam. Koleżanki też się krzywią. Pozostawili mnie samej sobie i tym bardziej chcę, żeby z tej znajomości coś wyszło. Drugi facet okazał się fantastycznym kompanem. Jest z nim o czym pogadać, nie dostaje gęsiej skórki na myśl o tym, że zaraz urodzę. To w ogóle nie jest dla niego problem. Mam nadzieję, że po rozwiązaniu nie zmieni zdania. Wreszcie czuję się komuś potrzebna i to mnie podtrzymuje na duchu.
Co innym do tego? Wychodzi na to, że jak facet zostawi cię w takim momencie, to musisz zostać sama. Nie masz prawa się podnieść i walczyć. Przestajesz być kobietą. Zostaje ci już tylko rola matki, która karmi i przewija. Ja się na to nie piszę.
Chcę być kochana nie tylko przez moje maleństwo. Czy jest w tym coś złego?
Małgorzata